środa, 31 lipca 2013

Rozdział 9 "Przerwana chwila"



*Alexandra*

-Em… - Zaczęłam nie pewnie, nie miałam pojęcia co odpowiedzieć. Skąd on o nas wiedział?
-Spoko nikomu nie powiem, bo – Chłopak podrapał się w tył głowy – no bo kilka lat temu odkryłem, że sam nim jestem – Rozszerzyłam oczy – no i potrzebuje twojej pomocy – Brunet wstał na równe nogi.
-Ale, że jak mam ci niby pomóc?  - Zapytałam zdziwiona.
-Błagam cię odkryłem moc jak już mówiłem kilka miesięcy temu i chcę żebyś pomogła mi nad tym panować  - Dylan złapał mnie za ramiona i stanął tak blisko, że aż musiałam odchylić głowę.
-Dobra ,ale proszę cię odsuń się ode mnie – Powiedziałam, dając mu znak ręką aby się odsunął. Zrobił to.
-Okej, ale jaki masz problem konkretnie?
-No…  -Zastanowił się. – o czasem w szkole czułem jak skrzydła same się rozciągają, albo blask, mam problem z blaskiem.
-Oj w kwestii skrzydeł mogę ci pomóc, ale w kwestii blasku nie koniecznie, bo sama mam z nim nie lada problem – Blask – to rodzaj poświaty, który pojawia się podczas przemiany i odmiany. Czasem zaczyna on świecić, nawet wbrew mojej woli, gdy się nie przemieniam.
-Super – Uśmiechnął się po czym mocno mnie przytulił – jesteś najlepsza.
-Powiedz mi coś czego nie wiem – Powiedziałam z uśmiechem odsuwając go od siebie – a jeśli chcesz, żeby skrzydła nie „kusiły” to więcej lataj, powiedziałam po czym wskazałam na okno głową.  Dyl od razu załapał i ruszył w stronę okna. Otworzyłam je szeroko. Chłopak stanął na metalowym parapecie, po czym rozpostarł białe skrzydła. Nic wielkiego, nie wiele różniły się od skrzydeł pozostałych moich znajomych.
-Zdzwonimy się – Powiedziałam, gdy był już metr od dachu. Pokiwał mi ręką i odfrunął. Zamknęłam okno i wróciłam do pokoju. Poszłam do salonu. Byli wszyscy oprócz nowego „kolegi”. Wszyscy wyszczerzyli się głupio w moją stronę.
-Już macie go dość? – Zapytałam z podobną miną.
-Nabijał się z moich włosów – Poskarżył się Gracek.
-I z mojej twarzy – Powiedział Seba, strzelając focha. Prychnęłam.
-Z mojego imienia – Tym razem poskarżył się David.
-Z mojego kolczyka! – Syknęła Diana wskazując na nos.
-I mojej koszulki  - Powiedziała szczerząca się Lena wskazując na koszulkę z podobizną Mariah Carey i jej autografem.
-Słuchajcie ja wiem, że jest wkurzający ale niestety tam z góry przysłali go, żeby nam pomógł – Powiedziałam dwoma palcami gładząc kąciki moich oczu.
-Ja tak czy inaczej stąd idę – Powiedział Gracjan i wyszedł.
-Ja też – Dodał David i również poszedł.
-Zdajesz się zdenerwowana, co się stało? – Zapytała Diana , gdy siadałam na fotel. Postanowiłam im na razie nie mówić o Dylanie.
-Daniel do nas wpadnie – Bąknęłam nie wyraźnie pod nosem, mając nadzieję że nie zrozumieją. Niestety. Seba udał obrażonego i patrzył tępo w telewizor z założonymi rękami. Lena westchnęła, a Diana zachichotała.
-Znowu? – Zapytała Lena.
-Nie przesadzaj, był u nas tylko kilka razy.
-W tym miesiącu – Dodała Diana. – Dziewczyno on kilka razy w miesiącu do nas przychodzi.
-Dziwisz się? Z takim bratem jak Justin?
-Wiesz ja uważam, ze nie tylko o Justina tu chodzi – Powiedziała Lena.
-A niby o co?
-O to ciebie – Powiedziała prosto z mostu Diana  - podobasz mu się.
-Skąd taki pomysł?! – Zapytaliśmy równocześnie z Sebastianem.  Spiorunowałam go morderczym wzrokiem. Ten cicho wymknął się z salonu i pognał do kuchni.
-Niby dlaczego tak myślisz?
-Ciągle do ciebie dzwoni – Rozpoczęła Diana.
-Gdy przychodzi siada blisko ciebie – Powiedziała Lena
-Gdy ostatnio oglądaliśmy film to co chwila zerkał na ciebie.
-Klei się do ciebie.
-I ten maślany wzrok – Powiedziała rozmarzonym głosem Diana.
-Mamy wymieniać dalej? – Zapytała Lena. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale wtem rozległ się dzwonek. Już miałam wstać z fotela, kiedy do drzwi podbiegł Chase. Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam nią machać z dezaprobatą.
-Zabije go – Szepnęłam.

*Daniel* 

  Właśnie przyszedłem do domu Alex i zadzwoniłem dzwonkiem. Usłyszałem głośne postukiwanie butów i ktoś podbiegł do drzwi.
-Też chcę poznać waszych znajomych – Usłyszałem głos chłopaka, którego nie rozpoznałem. Przed oczami stanął mi wysoki, nawet wyższy ode mnie brunet, to pewnie ten ich nowy współlokator. Przełknąłem ślinę.
-No cześć – Przedłużył – sorry, ale Alex nie ma w domu.
-Chase idioto – Usłyszałem melodyjny głos – Daniel wejdź i go zignoruj on wszystkich wkurza.  Chłopak obrzucił mnie takim spojrzeniem, że myślałem że mnie zabije. – Zbliż się tylko do niej, a porachuje ci wszystkie kości – Szepnął mi, gdy prześlizgiwałem się pod jego ramieniem. Były, POM myślałem, albo nie. W sumie nie wiem, kiedyś coś wspominała o tym że miała chłopaka, ale czy są razem to nie jestem pewien.  Chłopak wyminął mnie ze sztucznym uśmieszkiem.
-Ja cię go chyba… - Zacząłem.
-Nie ma czego – Powiedział aksamitny, lekki, dziewczęcy głos.
-On już taki jest i zawsze był – Powiedziała Diana.
-Ale Alex powiedział, że go zabije.- Dodała Lena. Potem trzy dziewczyny popatrzyły na siebie tak jakby komunikowały się telepatycznie.
-Lena – Przeciągnęła śliczna blondynka. Tak wiem jestem w dole, w głęboki dole.
-Nie! – Powiedziała schodząc z sofy – na mnie nie licz to twój były. – Kur… czyli jednak.  Humor mi ponownie zrzedł dzisiaj.
-To ja was tu zostawiam, bo muszę coś zrobić – Powiedziała czarnulka, dziwnie patrząc na Alexis. Ta spiorunowała ją wzrokiem, gdy Diana odeszła otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć ale nie wiedziałem od czego zacząć.
-Cóż tamten ma problemy, Lena kompleksy, a Diana majaczy – Wyszczerzyła swoje białe ząbki.
-Ty to masz dziwnie – Powiedziałem siadając na oparciu kanapy, niestety nieszczęśliwym trafem spadłem z niego na sofę. Dziewczyna zaczęła uroczo chichotać.
-No coś ty – Powiedziała prze chichot.  Jezu, ona jest taka idealna, taka cudowna i piękna. Przecież to logiczne, że nigdy nie będzie z takim kimś zwykłym jak ja.  Ma przecież takie śliczne blond włosy i piękne szare oczy i mały nosek, takie kuszące usta i to niesamowite drobne ciałko. Tak bardzo się o niej rozmarzyłem, że dopiero kiedy krzyknęła moje imię wróciłem do realizmu. Spojrzałem na nią. Jej twarz wsiała nade mną. Wystraszyłem się i spadłem z sofy. Blondyna zaczęła się śmiać.
-Jestem, aż tak przerażająca?
-Nie po prostu, wybudziłaś mnie z transu, kiedy myślałem o to… - Zacząłem, ale w czasie zatrzymałem się – o To… Tom… o Tomlinsonie… tak o Lousie Tomlinsonie – Palnąłem. Spojrzała na mnie dziwnie.
-Wiesz co? – Zapytała retorycznie – właśnie odkryłam, że przyjaźnię się z gejem.
-Nie w tym sensie – Zaprzeczyłem szybko – po prostu myślałem o jego muzyce i ogólnie o piosenkach One Direction.
-A co lubisz ich? – Zapytała jakby z nadzieją, w głosie.
-Em, nie specjalnie –Powiedziałem, wtedy dziewczyna westchnęła i dopiero zdałem sobie sprawę, co powiedziałem i ze ona ich lubi – to znaczy, nie mam nic do nich i nie jestem ich jakimś anty-fanem, a nawet niektóre piosenki mają spoko – Wyszczerzyłem się, a na twarz Alexis znów wkradł się uśmiech. 

Kilka minut później…

 Siedzieliśmy na sofie u niej w salonie i oglądaliśmy jakiś stary film. Na szczęście jej współlokatorzy nie łazili. Oglądaliśmy ten film komentując go i rzucając się popcornem. No i trochę się wydurnialiśmy, kto złapie go więcej do ust.  Oczywiście ja wygrywałem.  Trochę się bałem, że przyjdzie ten jej były, bo szczerze przyznam że ten Chase mnie przeraża.
-Mogę cię o coś zapytać? – Usłyszałem jej głos, gdy przestaliśmy rzucać się popcornem.
-Hm?
-O co chodziło Justinowi z tą Kelly? – Walnęła prosto z mostu.  Chwilę się zastanowiłem nad odpowiedzią, bo nie chcę żeby myślała że nadal coś do Kelly czuje. Kurcze jak to brzmi.
-To taka moja stara znajoma – Powiedziałem ostrożnie. Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami. Wstała i usiadła wygodnie na sofie.
-Jeśli ją kochasz pocałuj ją – Powiedział koleś na filmie. To nie takie proste, pomyślałem i zerknąłem kątem oka na Alexis.  Siedziała luźno i oglądała film. Przysunąłem się nieco bliżej, dziewczyna nawet nie zwróciła na mnie uwagi.  Po filmie zaczęły lecieć wiadomości, a nikomu z nas nie chciało się podejść po pilota. Kątem oka spojrzałem, bez powodu na jej usta. Na sam ich widok zamrowiły mnie wargi. Obróciłem głowę w jej stronę.  

*Alexandra*

 W telewizji leciały wiadomości, a ja wyczułam jak Daniel mnie obserwuje, a jeśli Diana i Lena miały rację? Odwróciłam głowę w jego stronę, aby spojrzeć na niego.  Dzwoni do mnie, siedzi blisko mnie, w trakcie filmu zerka na mnie i maślane oczka. Przełknęłam ślinę patrząc na jego oczka. Dopiero teraz zauważyłam ten niesamowity odcień brązu. Miał intensywnie czekoladowe oczy, ciemne jak gorzka czekolada. Zniżyłam wzrok na jego usta.  Zdawały mi się takie… no nie wiem jak to określić.  Blond włoski okalały jego twarz. Zamrugałam kilkakrotnie, kiedy nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Słyszałam tylko jego oddech. Przełknęłam ślinę. I już, już byliśmy tak blisko że nasze usta dzieliły już tylko milimetry, przymknęłam oczy. Nigdy wcześniej nie chciałam niczego tak bardzo jak zatopić się w jego ustach. Co prawda nie będę ich czuć, ale… 
Dzielił nas już tylko jakiś milimetr czułam jego gorący oddech na swojej twarzy, gdy usłyszeliśmy głos Chase’a dochodzący z góry. Otworzyliśmy oczy i szybko zamrugałam, po czym równie szybko odsunęłam się od niego.  Odwróciłam głowę w przeciwną stronę i odkaszlnęłam, on odchrząknął coś.  Brunet zszedł do nas.
-Hej kolego i koleżanko – Powiedział Chase obejmując nas za ramiona. – wiecie, już jest dość późno czy twój kolega nie powinien już iść?
-Ta, lepiej już pójdę –Powiedział blondas i szykował się do wyjścia. Chciałam coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co. Gdy wychodził szepnęłam mu ciche cześć i szybko pobiegłam do pokoju, Chase go odprowadził do drzwi. Zamknęłam drzwi na klucz i zjechałam po nich.  Głęboko oddychałam. Uniosłam oczy ku górze i momentalnie poczułam, ze są mokre.  Otarłam rękawem policzek, po którym ściekła mi łza. Co się ze mną działo?!     


---------------------------------------------------------------------------

Tak dość szybko mam nowy rozdział, bo wenę miałam ;p
I jak wam sie podoba. Ciekawe co by było, gdyby Chase im nie przerwał xd    

poniedziałek, 29 lipca 2013

Nowy bohater

      Chase "Cheese, Chas" Soprano

 Pochodzi z rodu Nefilim. Jego ojciec był upadłym aniołem, a matka śmiertelniczką. Niegdyś nazywał się Krystian i był  chłopakiem poprzedniego wcielenia Alexandry. Został przysłany, aby pomóc aniołom w walce z demonami, ale ma tez inne cele. Jako iż jest Nefilim jest bardzo wysoki, bo ma ponad dwa metry. Ma ciemne zielone oczy i ciemne włosy. Po śmierci swojej byłej próbował szukać pocieszenia w innych dziewczynach, jednak to nie było dla niego takie proste, bo mimo iż Alex wydawało się, że szybko pozbierał się po jej śmierci, dla niego nie było to takie proste. Stara się zgrywać pozory udając twardego, lecz tak na prawdę jest wrażliwy.

Rozdział 8 "Nowy współlokator"



*Alexandra*



  Spacerowałam samotnie po opustoszałej plaży. Wiatr owiewał moje włosy, zasłaniając mi widok. Z niewiadomych przyczyn nie przejmowałam się demonami. Przed chwilą rozmawiałam z pozostałymi. Nasza rozmowa telefoniczna polegała na czym na rodzaj głuchego telefonu.  Gracjan, gdy nie wiedział jak wytłumaczyć  to że tak długo ich nie było dał telefon Dianie, która z kolei dała go Sebastianowi, który się musiał wydurniać, a następnie dał go David’owi, który wcale nie był lepszy od pozostałych. Znudzona ich bezsensownymi wytłumaczeniami rozłączyłam się.

  Rzeczą, która mnie teraz najbardziej frapowała była tęsknota za domem.  Za tym z poprzedniego życia. Za mamą, rodzeństwem, pozostałą częścią rodziny, znajomymi i nawet mimo tej wielkiej rany, którą miałam w mym jak to niektórzy mówili „zimnym” sercu też za Nim. Nie chcę zdradzać jego imienia.  Woda moczyła moje nagie stopy, a mimo to nie czułam jej.  Przykucnęłam trochę dalej od wody i  wzięłam sypki piasek do ręki, który przesypywał mi się przez palce – nie wyczuwałam go. Spojrzałam w miejsca, gdzie powinny być wgniecenia w piasku po moich stopach – nie było ich.  Taki jest mój żywot, żywot Anioła. Nie czuję niczego fizycznie, ale za to emocjonalnie jak najbardziej.  Moja skóra i ciało są wręcz idealne. W sumie to nic nowego, bo jak wspomniałam jakiś czas temu w poprzednim życiu też byłam aniołem, tyle że byłam wtedy białoskrzydła.  I najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że byłam śmiertelnym nieśmiertelnikiem. W przeciwieństwie to teraźniejszego życia, gdzie jestem w 100 procentach nieśmiertelna.  Wtedy byłam… cóż byłam Aniołem Stróżem. Nikt nie był świadomy tego, że stróżuje nad osobą, której nie znosiłam czyli nad tą pindą, z którą ostatnio zaczął się spotykać mój były. Nigdy nie domyśliła się, że jej pilnuję. Nie darzyłyśmy siebie zbytnią sympatią, już od czasów podstawówki, a już wtedy jej musiałam pilnować. Nie, poprawka: pilnowałam jej odkąd nauczyłam się panować nad moimi anielskimi zdolnościami, czyli jakoś w średniakach w przedszkolu (tak do przedszkola chodziłyśmy też do tego samego). Ale nie byłam tylko Stróżem...
Jednak to nie nią chcę się przejmować.  Nawet nie wiecie jak ciężko jest odbierać komuś życie.  Patrzeć na tych ludzi, którzy cierpią. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że przydzielili mnie do „grupy dziecięcej”, co oznacza że ja odbieram życie tym najmłodszym. Nie raz patrząc na ich blade konające twarze, wzbierają się we mnie łzy. Wiem jak to jest stracić część rodziny, ja osobiście straciłam ojca. Ale to jest bardzo dołująca historia, której nie mam zamiaru poruszać, NIGDY!

    Około 23 weszłam cicho do domu.  W sumie to nie wiem, po co cicho. Przecież i tak nikogo nie ma, bo oni teraz mają szkołę. Poszłam szybko do swojego pokoju, wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamkę, po czym zeszłam do salonu i włączyłam telewizję. Kanał, na który natrafiłam był kanałem informacyjnym.

-Nadal nie wiadomo co lub kto spowodował w Summers High School [zmyślona nazwa] chaos podczas balu maturalnego na sali gimnastycznej. – Powiedział prezenter – Świadkowie twierdzą, że na sali widzieli tajemnicze, potworne istoty którzy niektórzy nazwali mianem: „demonów”. Czyżby Miasto Aniołów stało Miastem Demonów.

Wyłączyłam telewizję. Schowałam twarz w dłoniach.  Gdy już wszystko zaczęło wracać do normy, gdy już zaczęłam klimatyzować się do tego życia, wszystko musiało się zepsuć.  Potrząsnęłam głową i poszłam do góry do swojego pokoju.

Kilka miesięcy później…

 Tak to już dziś! Zakończenie roku i szkoły! Podsumuje ostatnie miesiące krótko:  sprawa o napadzie demonów nadal nie ucichła, przez ostatnie miesiące był spokój, jedna z najlepszych matur należy do mnie no i to chyba tyle.  Teraz tylko, na zakończenie i mam spokój – ze szkołą.  

 Ubrana w galowy strój (w czyli m.in. czarne eleganckie rurki, biała koszula) wyszłam cicho z domu i poszłam do garażu. Wyjechałam Fiatem Punto, w kolorze jaskrawoczerwonym  i pojechałam prosto do szkoły.

  Ceremonia, rozdanie świadectw i wyróżnień trwało jakieś 2 godziny. Wreszcie po tych męczarniach czekała na nas wymarzona wolność! Oto my maturzyści tego roku szkolnego.   Znajomi chcieli, żebyśmy potem gdzieś razem poszli, ale ja nie miałam ochoty. Tia, lubię samotność nawet nie wiem czemu.  Wróciłam do domu i pokierowałam się cicho do pokoju. Co prawda, moi współlokatorzy mieli zakończenie w nocy (mojej), ale i tak muszą teraz to wszystko odespać.  Po przebraniu się zeszłam do kuchni,  wzięłam  jogurt i powróciłam do pokoju, gdzie włączyłam laptopa. Przeglądnęłam stronki, po czym ja zwykle na końcu weszłam na facebook’a. Zmrużyłam oczy. „Lena Hetr i X Y* są teraz znajomymi”. Od kiedy to Lena zna mojego byłego, w sensie w tym życiu. Chociaż, co prawda może chodzą do tej samej szkoły (nigdy nie pytałam się jej, gdzie teraz chodzi). Tak na marginesie Lena jest ostatnio strasznie dziwna, tzn. odkąd tu się zjawiliśmy była dziwna, ale teraz jest jeszcze bardziej. Nie chcę mieć tu czarnych scenariuszy, ale… nie no dobra nie ważne. Nie będę sobie tu zawracać głowy tymi bzdurami. Przy okazji spojrzałam na jego profil. Ojejciu, czyżby X nie był już z lafiryndzią? A szkoda, dopasowali się. Wyłączyłam laptopa i weszłam do mojego studia nagraniowego. Weszłam do pomieszczenia, gdzie nagrywaliśmy razem ze znajomymi. Ach tak co z tym nagraniem?  No cóż w sumie to nie wiem, podobno wyniki rozdawali w tym samym tygodniu, w którym mnie nie było, a jakoś ciągle zapomniałam się zapytać żadne z nich (tzn. Nicole, Daniela lub Dylana) o oceny.  Szłam wzdłuż instrumentów. Usiadłam na średniej wielkości głośniku po czym podłączyłam do niego gitarę elektryczną i zaczęłam brzdąkać.  Z początku lekkie, spokojne dźwięki ale nagle ogarnęła mnie z niewiadomych przyczyn furia i zaczęłam grać ostrzej i szarpać mocniej struny.  

-Hej, hej księżniczko ale po co tak nerwowo?  - Nagle usłyszałam za moimi plecami, aż za bardzo dobrze znany mi głos. Ścisnęłam mocno szyję gitary i tak mocno  szarpnęłam struny, że aż jedna pękła.

-Co ty tu robisz?! – Wycedziłam przez zaciśnięte zęby, nie odwracając głowy.

-Cóż mówiąc krótko: dobrze wiesz, że jestem z rodu Nefilim, a przez to co stało się kilka miesięcy temu postanowiłem wam pomóc  w walce z demonami –Powiedział spokojnie, choć czułam w jego głosie kapkę przerażenia.  Odwróciłam gwałtownie głowę. Nie zmienił się od naszego ostatniego spotkania. Ciemne długie włosy, zielone oczy i smukła twarz. Nie wysoki, wręcz ogromny,  szczupły i (niegdyś dla mnie) przystojny chłopak.

-A tak naprawdę? – Zapytałam

-Czy ja cię kiedyś okłamałem? – Zapytał. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem. Brunet podrapał się w tył głowy i odchrząknął coś.

-Kto cię przysłał? – Wątpiłam, aby sam przyleciał tutaj, z własnej woli. Chłopak poruszył brwiami, co miało jednoznacznie określić jego „szefa”.

-Pozostali już wiedzą? – Zapytałam

-Nie jesteś pierwszą osobą, która o tym wie – Wyszczerzył się, ja tylko spiorunowałam go wzrokiem.

-To sam im będziesz opowiadać swoją historie.

Po wypowiedzeniu tych słów wskazałam  mu drzwi, w stronę których pospiesznie ruszył. Obrócił się w moją stronę i spojrzał najpierw na mnie, a potem na gitarę.

-Gdybyś potrzebowała pomocy z tą gitarą, to jakby co wprowadzam się do was do pokoju z moim imieniem, który na twoje nieszczęście jest na końcu korytarza po lewej stronie. – Powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha.

-Krystian won! – Syknęłam. Tak i się wydało. Ten oto koleś imieniem Krystian to mój były i tak jego ojciec był upadłym aniołem, matka śmiertelniczką i wyszedł z tego taki pokręcony Nefil.

-Teraz już nie jestem Krystian – Uśmiechnął się – teraz jestem Chase.

-Więc drogi Chase’ie: wypad z mojego pokoju! – Syknęłam na niego, a ten z uniesionymi rękami na znak kapitulacji wyszedł posłusznie z pokoju. Usłyszałam z korytarza szmery, zdziwienie i rozmowę. Prychnęłam po czym, spojrzałam na instrument. Będę musiała kupić nową strunę i ją wmontować.  Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz. Pojawiło się na nim zdjęcie Daniela na którym oczywiście gość strzela głupią minę, a pod spodem jego numer. Mimo woli uśmiechnęłam się lekko.

-Halo? –Zapytałam

-No cześć, dzwonię żeby się upewnić  że nie chcesz iść z nami nigdzie?

-Wiesz co? Poszła bym, ale nie mam humoru.

-Ty wszystkim potrafisz zepsuć humor – Powiedział, niby smutnym głosem, a ja przewróciłam oczami. – Przez ciebie też odechciało mi się iść.

-Aleś ty jesteś  - Zaśmiałam się. W tle usłyszałam Justina, który chyba właśnie zabrał mu telefon, bo słyszałam jak Dan woła: „Justin oddaj mi ten telefon!”

-Och, cześć  Kelly – Zaczął mówić Justin, piskliwym głosem – Wiesz co? Daniel już cię nie kocha, bo ma teraz  kogoś innego na oku. Nie jaką blondynkę co się nazywa Alexandra Scever -  Zaczęłam się śmiać. Nie tylko z tego co mówił Justin, ale również z krzyków Daniela. – O, a tak przy okazji mówi jego osobista szmata – Wtedy usłyszałam, że krzyki Daniela ucichły i zmieniły się w głośny śmiech, ja też zaczęłam się tarzać po podłodze. Ale usłyszałam tam kogoś jeszcze.

-Jeju, Justin ale ty masz o sobie mniemanie – Powiedziałam przez śmiech.

-Dziwi cię to? – Usłyszałam głos trzeciej osoby.  Jakby znajomy, ale przez śmiech nie potrafiłam go rozpoznać. Więc Jus włączył głośnik.

-Czuję, że powiedziałem o jedno zdanie za dużo – Powiedział zażenowanym tonem Justin.

-No co ty?! – Powiedziała równocześnie przez  śmiech całą nasza trójka.

-Trzymaj ten swój telefon -  Usłyszałam zażenowany oddalający się głos Justina i szum. – A ty idziesz ze mną – Powiedział i śmiejący się chłopak zniknął z moich uszu. Jeszcze chwilę się chichraliśmy, ale w końcu udało nam się uspokoić.

-To o czym mówiliśmy przed tym dziwnym zajściem? – Zapytał Dany, nadal słyszałam w jego głosie śmiech. Poszperałam przez chwilę w mojej pamięci.

-O tym, że odebrałam ci humor i nie chcesz iść z pozostałymi nigdzie.

-Och no tak… - Zaczął, ale jego glos jakby stał się nie pewny – nie chcę się narzucać, ale mógłbym wpaść do was, bo sama słyszałaś co się u mnie dzieję, a u ciebie tak cicho jest.

-Hm… - Udałam, że się zastanawiam –nie no spoko, ale uprzedzam że mamy nowego współlokatora – Powiedziałam krzywiąc się na myśl o Krystianie, czy tam Chase’ie.

-Wątpię, aby był gorszy od Justina.

-A chcesz się założyć?

-Z tobą? Nigdy! – Zaśmiałam się, nikt nie lubi ze mną rywalizować – okej to wpadnę do was zaraz. – Powiedział i się szybko rozłączył. Odłożyłam gitarę na miejsce i wyszłam ze studia. Ku mojemu zdziwieniu na moim łóżku siedział ktoś kogo się nie spodziewałam.

-Dylan? Co ty tutaj robisz?  - Zapytałam zdziwiona, widokiem smutnego chłopaka na moim łóżku. Brunet podniósł wzrok.

-Chciałem pogadać – Powiedział cicho – Wiem, że ty i pozostali jesteście aniołami…    

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tak już wróciłam i pojawia się nowy rozdział! Zaraz dodam osobny wpis z nowym współlokatorem paczki aniołów. Mam wenę, więc chyba zaraz będę pisać kolejny rozdział.

niedziela, 14 lipca 2013

Kolejne info

Okey, krótko:

 Jutro (15.07) wyjeżdżam na wakacje do Świnoujścia, więc przez następne 11 dni nie będę dodawać wpisów na żadnego bloga (no może je poprawiać trochę na laptopie o ile znajdę czas). Laptop niestety nie należy do najlepszych i wątpię, abym miała czas na wpisy dlatego raczej będą dopiero po powrocie. To tyle, papatki życzcie mi szerokiej drogi ;p