*Z perspektywy Leny*
Rano w salonie
zauważyłam jak moi kochani znajomi śpią na podłodze. Seba spał na ramieniu Gracjana,
a ten miał głowę na sofie. David spał na
stole , Diana siedziała na fotelu ,a Alex leżała n a sofie.
-Wstawać!- krzyknęłam i naraz wszyscy się zerwali i leżeli
na podłodze.
-Lena co ty wyrabiasz!- krzyknęła Alex
-Budzę was nie widać? Za godzinę do szkoły śpiochy!-
oznajmiłam im ,a oni będę pobiegli do swoich pokoi i wrócili po ok. 15
minutach. Zjedliśmy śniadanie i szykowaliśmy się do wyjścia, ponoć dla nas był
gdzieś ukryty portal w domu, a bidna Alex musiała zostać tu. Portal jak się
okazało był w piwnicy. Był to olbrzymi gar z jakimś napojem, czy czymś.
Wleźliśmy tam i chwilę później znalazłam się koło mojej nowej szkoły. Reszta prze teleportowała się do innych szkół,
bo tam mieli swych podopiecznych, weszłam przestraszona do budynku.
*Z perspektywy Alex*
Ok, oni już
wyszli a ja zostałam sama w domu. Wychodząc zamknęłam drzwi na klucz. Poszłam do garażu i pojechałam moim kochanym
motorkiem cross’owym do szkoły, na moich plecach spoczywał plecak ,a na głowie
miałam kask. Do szkoły dojechałam w 15 minut, zaparkowałam na parkingu i
wzięłam kask pod pachę. Szkoła to był
olbrzymi budynek, a raczej dwa budynki plus sala gimnastyczna. Wciągnęłam i
wypuściłam powietrze i ruszyłam w stronę budynku głównego. Na pierwszej lekcji
miałam mieć nie wiem co , więc najpierw musiałam znaleźć sekretariat. Nareszcie znalazłam pomieszczenie z napisem:
„Secretariat.
Please knock.” Zapukałam i usłyszałam kobiecy głos, więc weszłam. Porozmawiałam
z nią (sekretarką,czy kimś tam) na temat tego, gdzie mam się uczyć i tego gdzie
mam szafkę. Po skończonej rozmowie pędem ruszyłam w stronę miejsca, gdzie jak
opisywała mi kobieta ma miejsce moja szafka nr: 235. Znalazłam ją po jakimś
czasie poszukiwań, choć nie długim, otworzyłam ją i włożyłam do środka kask i
plecak i już szłam w stronę mojej szłam, gdzie miałam mieć pierwszą lekcję, gdy
drogę zastawił mi jakiś chłopak.
-Cześć,
jesteś nowa chyba w szkole?- zapytał brunet. Przytaknęłam- jestem Logan- jaki
śmiały chłopczyk, pomyślałam aby się rozśmieszyć.
-Alex-
odpowiedziałam doklejając do tego sztuczny uśmieszek.
-Co cię
sprowadza do LA’owskiego liceum?- gorszego tekstu na podryw nie słyszałam.
-Przeprowadzka
z Europii do tego zasiedziałego kraju- tak, chciałam jak najszybciej go zgasić i
pójść stąd bez obrażeń. Mina mu zrzedła, a ja poczułam uczucie zwycięstwa.
-Z natury
jesteś taka wredna, czy próbujesz mnie spławić?- zapytał w końcu
-I jedno i
drugie- dwa zero dla MNIE!- a teraz wybacz, ale idę na lekcję.- odepchnęłam go
ręką i ruszyłam w stronę mojej Sali. Pech chciał, że musiałam być z tym dupkiem
w klasie. Na następnej przerwie tez próbował mnie podrywać, ale na szczęście
pojawili się moi wybawiciele za co im z całego serca dziękuję!
- A ty już
musisz się pokazać od gorszej strony nowej- powiedziała czerwono włosa dziewczyna.
-Oj
siostrzyczko przecież wiesz, że on nie ma dobrej strony- zaśmiał się
chłopak w niebieskiej bluzce.
-Od kiedy ty
trzymasz stronę siostry, co?- zaszydził Logan
-Nie
trzymam, ale nie będziesz od razu nachodził nowej- oznajmił tamten. Logan
wzruszył ramionami i odszedł, co było bardzo dziwne z mojej perspektywy.
-Dzięki-
powiedziałam nieco oszołomiona
-Nie ma za
co!- odpowiedzieli równocześnie moi wybawcy
-Jestem
Nicole- przedstawiła się najpierw dziewczyna
-A ja Dylan
starszy brat Nicki- przedstawił się chłopak, a dziewczyna spiorunowała go
wzrokiem.
-Sekundy!-
oburzyła się dziewczyna co chłopak totalnie zignorował.
-Alex-
odpowiedziałam im obojgu jednocześnie.
-Z skąd
jesteś?- zapytała Nicole
-Z Polski w
Europie- oznajmiłam krótko
-U was było organizowane
Euro 2012?- zapytał chłopak, a ja przytaknęłam. Chłopak mruknął coś pod nosem.
Rozmawiałam z nimi na każdej przerwie. Po
lekcjach śpieszyłam się i niechcący na kogoś wpadłam.
-Prze- prze-
Przepraszam śpieszyłam się.- jęknęłam próbując wstać
-Nie ma
sprawy- usłyszałam głos chłopaka (no ilu tu może być chłopaków?! Ja się
pytam!).- nic ci nie jest?- zapytał podając mi rękę, bo on oczywiście już
wstał, a ja jak jakaś sierota, złapałam rękę chłopaka i wstałam, czując się nie
co poniżona.
-Nie, nic-
odpowiedziałam blondynowi.
-To dobrze,
jestem Daniel- powiedział chłopak z
lekkim uśmiechem.
-Alex- no
ludzie ile jeszcze dzisiaj ludzi poznam?! Uśmiechnęłam się jak najrealniej
potrafiłam.
-Chodzisz do
tej szkoły? Bo cię chyba wcześniej tu nie widziałem?- wskazał na budynek, z
którego właśnie wybiegłam.
-Ta, chodzę
od dziś.- oznajmiłam, rzeczywiście chyba go widziałam na korytarzu, albo co
gorsza w klasie.
-A, no i
wszystko jasne- uśmiechnął się chłopak. Muszę przyznać, ze miał bardzo miły
uśmiech.
-To w LA
raczej od początku też nie mieszkasz?
-Nie.
Wcześniej mieszkałam w Polsce w
środkowej Europie- dodałam to o Europie, bo nie wiedziałam czy chłopak wie
gdzie leży ten kraj. I to nie było wcale kłamstwo, w poprzednim życiu mieszkałam
w Polsce.
-Chyba co mi
się o mknęło o uszy- zaśmiał się cicho- a więc co cię sprowadza do Los Angeles?
Em, i tu
mnie miał co ja miałam powiedzieć? Postanowiłam skłamać.
-Rodzice moi
i moich znajomych dostali tu pracę i razem z nimi wszystkimi mieszkam- no tylko
z tymi rodzicami to było kłamstwo. Dodałam do tej wypowiedzi sztuczny
uśmieszek, aby stała się bardziej realna.
-Fajnie-
zapewne nie wiedział co odpowiedzieć.
-Ta ja już
muszę iść- odeszłam nie czekając na odpowiedź, choć usłyszałam chyba w tyle
„cześć”, ale nie wiedziałam czy to on, czy ktoś inny. Na parkingu wsiadłam na
mój pojazd i pojechałam do domu..
Er, no tak
nikogo jeszcze nie było. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapkę, potem
poszłam do pokoju, na szczęście nie zadali mi dziś zadań domowych. Weszłam na
Facebook’a najpierw pozapraszałam moich znajomych, a potem zrobiłam sobie
wbudowaną kamerką internetową w laptopie zdjęcie profilowe i wrzuciłam je na
stronę. Wpadłam na pomysł, aby popatrzeć na profile moich dawnych znajomych i
tych których dziś poznałam. Gdy
przeładowałam stronę zauważyłam, że mam już pięć zaproszeń do znajomych: od
Nicole i Dylana, Logana i jakiś dwóch dziewczyn, chyba ze SP’u. Wszystkie
potwierdziłam, nawet tego Logana co mnie tak wkurzał. No to teraz popatrzyłam
na profile moich dawnych znajomych (z poprzedniego życia). Najpierw weszłam na
profil jednego z moich młodszych braci, na którym były smutne minki i
kondolencje. Potem poszperałam jeszcze po profilach moich pozostałych znajomych,
którzy też byli widocznie smutni. Usłyszałam głos otwieranych drzwi, które
szybko zatrzasnęły się. Tsa, u nich pewnie nie było ta „fajnie” jak u mnie,
zaśmiałam się. Usłyszałam jak ktoś zatrzaskuje drzwi w pokoju obok, Lena! Po
kilku minutach usłyszałam kolejne otwierane drzwi, tylko tym razem zamknięte
normalnie.
-Wiem, że
nikogo nie ma!- krzyk Sebastiana.
-Trafna
odpowiedź dostajesz 10 pkt.- odkrzyknęłam.
-Juhu!-
wygłupiał się Seba.
-Zamknij się
głupku!- usłyszałam Gracjana, który zamykał właśnie drzwi.
-Dobra
domestosie- zaśmiał się Seba. Byłam tak ciekawa dalszego losu tej sytuacji,że zeszłam
na dół i oglądałam.
-Czemu
domestos?- zapytał Gracjan
-Bo nie
pronto!- odpowiedział mu David, który właśnie pojawił się w drzwiach. Wszyscy
wybuchliśmy nie pohamowanym śmiechem.
-A wam co
tak do śmiechu- po chwili usłyszeliśmy
Dianę
-Bo Nie
pronto, tylko domestos- odpowiedziałam jej. Ta zrobiła pytającą minę. I tak
minął kolejny dzień, nikt nie wie co się stało Lenie, która nie wychodziła ze
swego pokoju.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak nareszcie upragniony, wyczekiwany rozdział 3!!!! Jak są błędy to sorki, ale piszę go najpierw na Microsoft Office Word. MAM NADZIEJĘ, ZE SIĘ SPODOBAŁ? :>