środa, 30 lipca 2014

Welcome!

Welcome to my blog. I see that are much people with all world, which want read it. So, i thinking that post on english is good for people with abroad.

This blog is about teenagers, which are angels with white wings, but main character is Angel of Death with black wings. In their ranks appear nephilim, several people and (maybe) fallen angel. Everyone must battle against powers of Hell, because this is their destiny.


I've got  hope, that this post is transparent and you understand it.
Well, I invite people of all World. And i'm so sorry for translator, who can badly explain.

piątek, 25 lipca 2014

WAŻNA INFORMACJA (CZYTELNICY)!

DO WSZYSTKICH OSÓB, KTÓRE CZYTAJĄ MOJEGO BLOGA  JEŻELI POJAWI WAM SIĘ KOMUNIKAT MÓWIĄCY O TYM, ŻE WASZA JAVA JEST NIEAKTUALNA NIC NIE POBIERAJCIE! JEST TO TYLKO JAKIŚ WIRUS, KTÓRY WGRAŁ MI SIĘ WRAZ Z WRZUCENIEM CZATU (KTÓREGO JUŻ NIE POSIADAM) NA BLOGA. 

JAVĘ POBIERZCIE ZE SPRAWDZONYCH ŹRÓDEŁ.



                                Dziękuję i przepraszam za nie dogodnienie.

piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 15 "Musze, ci coś wyznać..."


*Justin*

 Od tamtego wydarzenia Daniel cały czas chodził wkurzony. Nie odzywał się do mnie, omijał mnie, ignorował, traktował jak powietrze. Co ja mu takiego zrobiłem?! Próbowałem się tego dowiedzieć na wszelkie sposoby, ale zawsze mi uciekał, albo się wyrywał z mojego uścisku. Raz tak mocno szarpnął ręką, że zatoczyłem się na schodach, a on to totalnie zignorował. A jakby mi się coś stało, też by nie zareagował?!  Naprawdę, zaczyna mnie wkurzać. Choć trochę jest też mi przykro.  Rozumiem, że ma doła z powodu Alex, ale…  nagle coś mi zaświtało. Wtedy na plaży, gdy rozmawialiśmy zauważyłem jakiś kształt w krzakach. A jeśli to był on? O matko, a może pomyślał sobie coś że my… no ten… teges... oj, no wiecie o co chodzi.  Tak, na pewno to widział. On był na jej punkcie wyjątkowo wrażliwy. Zresztą co się dziwić, całowali się więc był trochę jakby pod jej urokiem.  Kurde! Muszę to z nim wyjaśnić. Nie chcę, żeby myślał że coś nas łączy, bo to się źle skończy.  Zerwałem się z łóżka i bez pukania wszedłem do jego pokoju.  Leżał na swoim łóżku, zresztą jak zwykle, odwrócony do mnie plecami. 
-Nie tato nic mi nie jest, nie jestem głodny – Mruknął.
-A chociaż mnie wysłuchasz? – Zapytałem lekko niepewny. Był wkurzony, a ja nie chciałem go jeszcze bardziej drażnić. Burknął coś nie zrozumiałego i położył się na brzuchu.
-Wyjdź! – Wycedził. Nie posłuchałem go, zamiast tego zamknąłem za sobą drzwi i usiadłem koło niego na łóżku. Odsunął się na jego skraj. Westchnąłem.
-Już chyba wiem o co ci chodzi – Powiedziałem w końcu. Znów mruknął coś nie zrozumiałego. Przewróciłem oczami. Wiedziałem , że tak będzie. Tak się kończy pocałunek z aniołem.
-Słuchaj, wtedy na plaży…  - Przerwał mi jękiem. – to nie było to na co wyglądało – Dodałem próbując się usprawiedliwić.  Jednak to nie było dobre posunięcie. Blondas ewidentnie się wnerwiło, bo zaczął się na mnie wydzierać.
-Nie to na co wyglądało?! Nie to na co wyglądało?! Kurwa chyba wiem co widziałem!  Siedzieliście sobie na TEJ plaży.  Siedzieliście sobie tam sami, wśród szumu oceanu i dźwiękach natury! Rozmawialiście spokojnie, jak gdyby nigdy nic. A kto mi ostatnio mówił ,że jest tępą, anorektyczną, bezuczuciową blondynką?! Kto twierdził, że to co czuje do niej jest bezsensowne?! Kto , do cholery jasnej odpychał mnie od niej za wszelką cenę?! – Wstał i zaczął chodzić nerwowo po pokoju. Ja położyłem się spokojnie na jego łóżku i dałem opuścić jego emocją – I wiem po co to robiłeś! Chciałeś ją mieć tylko dla siebie! Od początku starałeś się odsunąć ją ode mnie! – Przerwał, więc spróbowałem się wtrącić, ale tylko zbył mnie gestem dłoni i o wiele spokojniejszym tonem, stwierdził że to jeszcze nie koniec. Najwyraźniej była to tylko przerwa po to ,aby zebrał myśli na nowo i odetchnął chwilę. Przez te wszystkie sekundy siedziałem cicho jak mysz pod miotłom.  Czas nadal się ciągnął, a on wciąż się nie odzywał.  Chyba zabrakło mu już oskarżeń, bo odetchnął wreszcie głośno.
-Wyjdź stąd – Powiedział znów spokojnym głosem.
-Ale… - Chciałem, aby poznał moją wersję wydarzeń.
-Wyjdź – Tym razem wycedził to ostrzej.
-No, ale…
-Wypierdalaj! – Ryknął w końcu wkurzony. Teraz to we mnie coś się zagotowało. Ścisnąłem dłonie w pięści i dosłownie poczułem jak moje oczy zmieniają barwę na perliście białą. Pod skórą koniuszki skrzydeł zaczęły wibrować.  Daniel na szczęście nie patrzył w moją stronę, bo stał oparty o parapet. Przełknąłem głośno ślinę starając uspokoić wewnętrzną moc.  Wziąłem mocny haust powietrza, dopiero  wtedy  moje zmysły uspokoiły się. W miarę.
-Jeszcze tu jesteś? – Warknął powoli odwracając się w moją stronę – powiedziałem, żebyś…
Nie dane było mu dokończyć, ponieważ moje zmysły nadal nie ucichły całkowicie. W mgnieniu oka znalazłem się przy nim licząc po cichu, że nie zauważy mojej nadludzkiej szybkości. Zatkałem mu usta dłonią, zanim powie kolejne słowo. Przy okazji drugą dłonią unieruchomiłem jego ręce, chwytając je mocno za nadgarstki.  Jego źrenice rozszerzyły się.   
-A teraz bez pretensji i uwag wysłuchasz mojej wersji wydarzeń – Wysyczałem mu do ucha. Em, chyba będę musiał mu niektóre fakty z tej rozmowy usunąć z pamięci. Nie odpowiedział, więc popchnąłem go na łóżko. Wylądował na nim miękko, choć widać było na jego twarzy strach. No przecież wykasuje mu częściowo pamięć!  Patrzył na mnie jakbym zamordował kogoś na jego oczach. Archaniołowie mi tego nie darują, ja to wiem! Braciszek siedział potulnie wśród swoich poduszek, więc zacząłem mówić. Oczywiście nie mogłem podać mu wszystkich szczegółów naszego spotkania, ponieważ w większej mierze rozmawialiśmy o anielskich sprawach i o tej akcji z demonami.  Ale wiedziałem co NA PEWNO muszę mu powiedzieć.
-Rozmawialiśmy, wtedy też o tobie  - Wydusiłem w końcu – i o tym co do siebie nawzajem czujecie. W uszach zabuczało mi przyspieszone bicie serca chłopaka. Eh, ci zakochańcy. 
Wiem, że nie powinienem ingerować w to co się między nimi dzieję i nie chcę zostać w to wplątany, ale jestem zmuszony do interwencji. Przez chwilę zastanawiałem się , czy nie warto było by skłamać, że ona go nie kocha. Ale zrezygnowałem z tego, bo nie chcę pogarszać swojej sytuacji w tym spisku. Chcą być razem? To ich sprawa.  Zauważyłem, że spojrzenie blondasa zmieniło się z przerażenia w… nadzieję? Jakbym mu teraz skłamał złamałbym mu serce. A za to Alex złamała by mi kark.
-Ona cię kocha – Wybełkotałem.

 
*Daniel*

 Nie mogłem uwierzyć w to co właśnie usłyszałem! Czy Justin właśnie powiedział mi, że Alex mnie kocha?! Po chwili się skarciłem. Dlaczego niby miałbym mu wierzyć? Może to była kolejna podstępna sztuczka.
-Czy ty znów próbujesz bawić się mną? – Zapytałem ostrożnie
-Nie tym razem mówię prawdę. – Westchnął.  Ucieszyłem się jak małe dziecko, któremu dano cukierka. Nagle cała złość jakby ze mnie wyparowała. Położyłem się na łóżku.  Poczułem się jak w niebie.  Alex. Moja Alex. Mój słodki mały skarb. Kocha mnie! Odwzajemnia moje uczucia! Spojrzałem na brata. Po jego minie wnioskowałem, że domyśla się o czym myślę. Wyglądał jakby miał zaraz puścić pawia.  Westchnął i ruszył w stronę wyjścia, jednak zatrzymał się w pół kroku.
-Aha i jeszcze jedno – Dodał. Podszedł do mnie. Jego chłodna dłoń dotknęła mojego czoła. Potem już zapanowała ciemność.
 Obudziłem się, wnioskując po ułożeniu słońca, wieczorem. Niebo mieniło się odcieniami różu.  Próbowałem sobie przypomnieć co się stało. Pamiętam tylko to, że niesprawiedliwie oskarżyłem Justina o romans z Alex, a potem on mi wyjaśnił całą sprawę.  Alex! Właśnie, powiedział przecież że ona mnie kocha. Musze do niej pójść. Porozmawiać z nią. Zerwałem się szybko.  Poprawiłem jeszcze włosy, ubrałem buty oraz bluzę i ruszyłem w stronę jej domu.  Nie wiem co jej powiem. Liczę tylko ,że tego kretyna nie będzie.  Krocząc ku willi dziewczyny moja pewność siebie raz słabła, a raz wzrastała.  Stanąłem przed furtką do ich… rezydencji.  Przez chwilę zastanawiałem się czy wejść głównym wejściem. Zrezygnowałem z tego pomysłu, gdyż to możliwość  natknięcia się na Chase’a, a on mnie do niej nie piści. Nie nawidzi mnie. 

*Alexandra*

 Jak ja mam zniechęcić do siebie kogoś kogo kocham? No jak?! Czy to w ogóle  realne bez łamania czyjegoś serca? Może i tak. Być może powinnam znów umrzeć? Nie no, nie przesadzajmy tego już nie chcę powtarzać. Zresztą jestem Nieśmiertelna.  Westchnęłam i leżąc na łóżku wpatrywałam się to w rybią tapetę, to w sufit.  W głowie kłębiły mi się różnorakie myśli.  Przymknęłam oczy, a chłodny wiatr z uchylonego okna  sprawiał mi delikatny powiew. Usłyszałam pukanie. Pewna, że to ktoś dobija się znów do mnie do pokoju zignorowałam to.  Gdy pukanie nie ustało schowałam głowę pod poduszkę i syknęłam, niczym wąż.  Pukanie ustało.  Nareszcie!  Zakryłam się kołdrą.  Byłam zmęczona, ponieważ dopiero parę minut temu znów odbierałam komuś  życie. Tym razem było to 9-letnia dziewczynka z Paragwaju.  Luisa, jak dobrze pamiętam. Mimo, że to było ledwie godzinę temu zmęczenie daje o sobie znać. Nagle poczułam czyjąś dłoń na osłoniętym kołdrą ramieniu.
-Kurde mówiłam, żebyście dali mi w końcu spokój! – Warknęłam.   Usłyszałam ledwie dosłyszalny chichot.  Warknęłam cicho. Dłoń tym razem próbowała ściągnąć, choć trochę ze mnie kołdrę.  Poczułam jak opuszki palców dotykają delikatnie mojej szyi. W tej samej chwili przez moje ciało przeszła niezliczona ilość emocji. Poczułam przy tym ostry, ale przyjemny dreszcz. 
CO ON TU DO CHOLERY ROBI?!  I w jaki sposób wlazł do mojego pokoju? To ja tu szukam sposobu na oddalenie się od niego, a ten mi tu wchodzi i swoim dotykiem sprawia przyjemność?! 
-Co tu robisz? – Zapytałam ostrożnie. Starałam się, aby nie usłyszał drgania w moim głosie. Chyba mi wyszło.  Boże jak to możliwe, że zwykły człowiek tak  na mnie działa?
-Chciałem w końcu porozmawiać – Westchnął.  Odsłoniłam się tylko do wysokości szyi. Nie chciałam, aby oglądał mnie w piżamie.  Miałam wrażenie, że jego czekoladowe oczy przewiercają mnie na wylot.  Lekko wygięte usta sprawiały, że każda dziewczyna mogła stracić dla niego głowę.  Zauważyłam, że momentalnie jego twarz stężała i stała się bardziej zestresowana. Przełknął ślinę i westchnął.
-Muszę ci coś wyznać – Zaczął. Doskonale wiedziałam do czego zmierzał. Najgorsze w tym wszystkim było to, że… chciałam to usłyszeć.
-Co? –  Chciałam, aby w końcu to wydusił to z siebie. Westchnął głęboko i nieco się rozluźnił. Przez chwilę wyglądał, jakby zbierał słowa. Naprawdę? Tak ciężko to powiedzieć?! Usiadłam na łóżku, nadal kryjąc się pod kołderką. Co prawda nie była jakaś kusa, ale wstydziłam się trochę.
-Kocham cię – Wydukał w końcu. No ileż można czekać?!  Spuścił wzrok zawstydzony. Boże, czy on musi być taki uroczy?!   Zerknęłam na jego wargi.  Nie wiem, jak długo trwała ta cisza, ale chyba był zawiedziony tym ,że nie zareagowałam. No, a co on myślał że wyzna mi miłość i rzucę się mu w ramiona? Z wielką chęcią! Miałam ochotę rzucić się na niego jak jakaś idiotka i już nigdy go nie puszczać. Co się ze mną dzieję?!  Wstał powoli z mojego łóżka i ruszył w stronę otwartego okna. Aha, to tak wlazł tu ten spryciarz! 
-Chyba, to wszystko co chciałem ci powiedzieć – Dodał smutny. Szybko Alex zrób coś, zanim ucieknie!, krzyczało moje serce.  Zerwałam się z łóżka. Miałam na sobie tylko zieloną piżamę składającą się z bluzki na ramiączkach i krótkich spodenek. Teraz wstyd był najmniej znaczącym uczuciem.  Podbiegłam do niego, pociągnęłam za rękę i odwróciłam do siebie. Spojrzał na mnie zdziwiony, jednak w jego oczach zobaczyłam nadzieję. Nie panowałam nad samą sobą.
-Ja też cię kocham – Wyszeptałam. Ręce położyłam na jego karku i przyciągnęłam go jeszcze bardziej do siebie. Musiałam dodatkowo stanąć na palcach, bo był wysoki. Pocałowałam go. Z początku nie odwzajemniał pocałunku, zaskoczony najpewniej. Po chwili z uśmiechem zrobił to. Oddał pocałunek. Jego ręce oplotły mnie w talii, przyciągając jeszcze bliżej. Jego idealne wargi wygięły się ku górze. Ileż bym dała, aby poczuć ten smak. Jedną dłonią nadal obejmowałam go za kark drugą zaś ułożyłam na wysokości jego serca. Czułam jak mocno bije. W rytm zgodny z moim. Jedyną rzecz, o której teraz myślałam był on. Poza tym próbowałam sobie wyobrazić jakie są jego wargi. Miękkie, lekko przyschnięte, delikatne? Nie wiedziałam ,ale wyobraziłam je sobie tak jakbym chciała.  To było jedynym minusem tego wszystkiego. To, że go nie czułam. Jego ramion oplatających mnie z czułością w talii, jego warg sunących po moich ustach, jego ciepłego oddechu ogrzewającego moją skórę, jego miękkich włosów w które wplatałam palce.  Nikt nie ogarnie jakie to straszne uczucie, wiedzieć że ktoś na kim ci zależy dotyka cię, a ty nie czujesz tej przyjemności. Oczywiście pod względem fizycznym. Wewnętrznie wszystko zdaje się takie silne, mocne, trochę bolesne, przyjemne.  Czy tym jest miłość?  Być może przedobrzam, ale takie są moje odczucia.
 Nie wiem jak długo trwaliśmy tak. Nie obchodziło mnie to. Pragnęłam tylko jednego:  miłości Daniela!   



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wreszcie jest kolejny rozdział! Musze przyznać, że dość szybko się z nim uwinęłam.
No i jest moje Daniex w końcu razem. Nawet  nie macie pojęcia ile czasu zajęło mi wymyślenie sposobu zeswatania ich, ale widać Justin się przydał :) Mam nadzieję, że się podoba :D