środa, 14 sierpnia 2013

Rok ~A ja nie ogarnięta~

Tak 9 sierpnia minął rok od założenia tego bloga, a ja jako typowy nie ogar dopiero dzisiaj (14) sobie o tym przypomniałam XD. W ciągu tego roku pojawiło się:

-ponad 1400 wyświetleń
-6 obserwatorów (mój rekord ;p)
-24 posty
-43 komentarze (a to jest mega pozytywne)
-11 rozdziałów (trochę słabo, bo to tak jakbym w ciągu roku pisała rozdział raz w miesiącu)

Dziękuje za to wszystko bardzo, ale liczę na dalsze komentarze, więcej obserwatorów i wyświetleń. Pamiętajcie odwdzięczam się za każdy komentarz i każdego obserwatora! Chętnie wpadam na blogi, możecie więc trochę po spamować w komentarzach (najlepiej w zakładce Polecane blogi).
 To jeszcze raz dziękuje i życzę miłego czytania!


                                                                                                                Buziaczki od Alexis Scever :*

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 11 "Miłość przychodzi niespodziewanie"


 Usiadłam obok klifu. Dlaczego na tym świecie istnieją tacy durni ludz... stwory! Jego nie można nazwać człowiekiem, bo jest nefilim to po pierwsze, a po drugie jest okropny. Zapaliłam papierosa. Wiatr zawracał dym, który leciał mi na twarz. Kichnęłam. Niektórzy uważają, że moje kichanie jest słodkie, że kicham jak mały piesek. Może i tak. Otarłam łzy. Policzki miałam już suche, ale oczy nadal mokre. Nie wzięłam nic oprócz fajek i zapalniczki. Czułam, że przez te nerwy skrzydła pod skórą mi drżą i chcą się wydostać. Rozejrzałam się po plaży. Jako jedna z nielicznych była nie zanieczyszczona, woda była przezroczysta.  Stało tu stare, nie długie molo z drewnianą budką. Pewnie, kiedyś to miejsce nie było puste, ale ze względu na nie łatwą drogę przestało funkcjonować. Było ciemno. Jedyny blask dawał srebrny sierp księżyca. Co jeszcze szczęśliwego spotka mnie tej nocy? Najpierw przerwany, niedokończony pocałunek mój i Daniela i ta scenka w kuchni z tą rudowłosą dupą i Chase'm. A najgorsze z tego wszystkiego jest męczenie się z myślami dotyczącymi moich uczuć, wobec blondasa. Czy mogłabym go kochać? A nawet jeśli to czy Archaniołowie już o tym wiedzą? Czy to prawda, że jeśli anioł pokocha człowieka, to odbiorą mu skrzydła. To chore. Nie mogę kochać chłopaka w ten sposób, jeśli jest człowiekiem, a mogę kochać kolesia, który hipotetycznie jest moim wrogiem?! Mam wrażenie, że te wszystkie zasady dotyczące aniołów są dziwne! Kolejna fala łez. Miałam ochotę krzyczeć do archaniołów, aby zobaczyli do czego te ich zasady mnie doprowadziły. Do tego, że moje serce kłóci się z rozumem, w kwestii miłości, a ja nie wiem które wybrać. Rozum krzyczy: "Lub, ale nie kochaj", a serce: "Kochaj i przyznaj się do tego!". Przeszywało mnie dziwne odczucie w całym ciele. A jeżeli to prawda i ja go, no ten. Archaniołowie mogą już o tym wiedzieć, to dlaczego nic nie robią? Znam kolesia, który był aniołem ale przez to, że zakochał się w śmiertelniczce odebrali mu skrzydła i stał się upadłym aniołem. Co prawda oni nadal są razem, ale ona nie zdaje sobie sprawy z tego, że gdy umrze jej ukochany nie będzie mógł pójść z nią na drugą stronę. Są razem od niemal dziesięciu lat. Zresztą nie ważne. Siedziałam załzawiona na piasku. Nie liczył się czas. Nie liczył się powód, dla którego tu przyleciałam. Chciałam pozostać sama, chciałam odejść od kłopotów. Ale kłopoty przyszły same do mnie.
-Wszystko w porządku? - Usłyszałam dobrze znany mi głos. Głos osoby, o której myślę od wieczora. Uniosłam załzawione oczy. Ukucnął przede mną z zarazem smutną jak i zmartwioną miną. Co on tu w ogóle robi? Skąd zna to miejsce?
-Tak, jasne trochę - Mruknęłam smutno ocierając oczy rękawem. Przełknęłam ślinę patrząc w jego czekoladowe oczka. Usiadł koło mnie i przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, którą przerywały jedynie dźwięki owadów i szum oceanu. Chciałam coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co. Serce biło mi mocno, za mocno.
-Alex - Mruknął, po jakimś czasie - przepraszam, za to co stało się wieczorem.
-Nie ważne - Powiedziałam cicho - to też po części moja wina. Lepiej będzie jeśli o tym zapomnimy.
-Zapomnimy - Powtórzył cicho, ale wiedziałam doskonale o czym myśli. Nie musiałam czytać jego myśli, wystarczyło że spojrzałam na jego uroczą twarz i to wyczytałam. Nie chciał zapominać, nawet jeśli do niczego nie doszło. O nie, już za późno. On coś do mnie czuję, nie mówię że się zakochał, ale coś czuję. Uśmiechnęłam się blado i znów nastała cisza. Nie wiedziałam, która jest godzina, ale wiem że późna. Odchrząknął, spojrzałam na niego omijając czekoladowe oczka i malinowe usta.
-To co tu robisz? - Zapytał nie pewnie. Wszystko byle zagłuszyć moje myśli i ciszę.
-Em, powiedzmy że pokłóciłam się z Chase'm i muszę to odreagować - Szepnęłam - a ty? Nastąpiła cisza, ale widziałam że nie zastanawia co odpowiedzieć.
-Mam podobnie, bo pokłóciłem się z Justinem - Skłamał. Wiedziałam, że kłamie ale nie mam zamiaru się go czepiać. - a od dawna tu jesteś?
-Nie mam pojęcia, ale na oko kilka godzin.
-Aha. A skąd znasz to miejsce?
-Jakiś czas temu przypadkiem przela... - Zaczęłam, ale się zatrzymałam - to znaczy przechodząc znalazłam się tu.
Uniosłam lekko usta. I znów cisza. Kątem oka zerknęłam na nasze dłonie. Dzieliły je tylko milimetry, od styknięcia się. Coś kazało mi położyć dłoń bliżej, ale powstrzymałam tę chęć i tak bym go nie poczuła. Odwróciłam źrenice z powrotem na błękitny Pacyfik. Poczułam jednak, że blondyn przybliża się do mnie. Serce zabiło mi jeszcze bardziej, gdy nasze palce się dotknęły. Mimo, że nie czułam jego dotyku wyobraziłam go sobie. Udałam, że nic nie czuję, ale to kłamstwo. Prawda jest taka, że coś czuję. Czuję coś do Daniela. Może nawet coś TAKIEGO, ale nie wiem czy to miłość. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w nocne dźwięki. Otworzyłam oczy i odwróciłam głowę w stronę Daniela. Siedział teraz przygnębiony, podpierając się rękoma.
-Co się stało? - Zapytałam. Chłopak spojrzał na mnie smutny. Nasz wzrok się spotkał. Przełknęłam ślinę. Odwrócił głowę.
-Jestem głupi - Burknął. Otworzyłam usta, aby to zripostować, ale się powstrzymałam - to mnie przerasta. - Co go może przerastać? Kolesia, który ma sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu.
-Ale co? - Zapytałam.
-To - Usłyszałam jego głos. Potem moje serce zabiło mocniej. Pocałował mnie! Mimo, że nie czułam dotyku jego warg przeszedł mnie gorący dreszcz. Zamrugałam kilka razy szybko. To się działo tak szybko, za szybko. Chciałam to odwzajemnić, ale nie potrafiłam. Byłam zbyt sparaliżowana. Jego usta oddaliły się ode mnie. Zamrugałam jeszcze kilka razy. Odsunął się trochę i odwrócił się do mnie plecami.
-Przepraszam - Powiedział - mówiłem, że jestem głupi.
Siedziałam jak wryta. Musnęłam palcami moje wargi. Nadal mrowiły. Spojrzałam na niego. Nadal siedział odwrócony do mnie plecami. Serce: "Pocałuj jeszcze raz", rozum: "Serce zamknij się, lepiej by było żeby to się nie zdarzyło". Nie denerwujcie mnie, szepnęłam w myślach do wiecznie skłóconych. Serce biło jak oszalałe, a rozum wariował. Z trudem doszłam na czworakach do Daniela. Usiadłam koło niego, ale on odwrócił smutny wzrok w przeciwną stronę. Skrzydła pod skórą mi drżały, bo z wrażenia chciały lecieć.
-Wcale, że nie - Powiedziałam siadając obok niego. Dotknęłam ręką jego ramienia. Poczułam jak lekko zadrżał. Nie patrzył na mnie, nie odzywał się. Błagam was, dopiero co się szkoła skoczyła, a ja już borykam się z problemem sercowym. Próbowałam dostrzec jego wzrok. Patrzył pusto w las, który dzielił plażę od reszty cywilizacji. Spojrzałam na niego. Był... dziwny. Otworzyłam usta, aby coś powiedzieć ale mi przerwał.
-Czy to prawda, że ty i Chase nie zerwaliście? - Zapytał prosto z mostu. Zastanowiłam się nad tym. Hipotetycznie to, rzeczywiście z ust żadnego z nas nie padły słowa, że to koniec, ale umarłam, a on zaczął uganiać się za innymi dziewczynami. Ale jak mam to wytłumaczyć Danielowi? Skłamać? Może to będzie najlepszy sposób.
- Nie - Zaprzeczyłam - to nie prawda. Zerwaliśmy już dość dawno, tyle że jemu to ciężko do świadomości przyjąć - Powiedziałam. Był w tym gram prawdy. Przypomniało mi się jak kiedyś się rozstaliśmy na jakiś czas, ale on nie umiał tego zaakceptować i ciągle mnie wkurzał.
Nic nie odpowiedział.
- I już od dawna nic do niego nie czuję - Dodałam cicho. Dopiero wtedy jego wzrok padł na mnie. Wzrok, który przyprawiał mnie o gęsią skórkę. Jego oczy lekko zaszklone błyszczały w słabym świetle księżyca, który zaczęły zasłaniać ciemne chmury. Przestałam myśleć o archaniołach. Usiadłam bliżej. Tak blisko, że dzieliło nas parę centymetrów. Odruchowo cofnęłam się jeszcze o parę. Dzieliło nas jakieś dziesięć centymetrów.  Nie mogłam patrzeć w jego oczy, bo bym oszalała, więc odwróciłam wzrok i wlepiłam go w błękitny  ocean.  Nie mogłam na nie go patrzeć. Nie dlatego, że go nie lubię, tylko dlatego że czułam, że jeśli jeszcze raz spojrzę w te brązowe oczka rzucę się na niego. Tak wiem dziwnie to brzmi, ale moje serce zagłusza rozum. Nie wiedziałam co mam teraz zrobić.  Z jednej strony moglibyśmy spróbować, ale przeraża mnie perspektywa utraty skrzydeł. Nawet nie tyle samego stanowiska, co bólu związanego z odarciem. A z drugiej strony, boje się że gdybyśmy spróbowali, a coś by nie wyszło, mogła by się skończyć nasza przyjaźń, i to mnie również przeraża. Jestem między młotem, a kowadłem.
*Daniel*

 Co ja głupi zrobiłem?! Ale ze mnie kretyn. Po co ją pocałowałem.   No, ale z innej beczki dotyk jej warg był nieziemski. Poczułem jakbym nie całował człowieka, tylko jakieś… jakiegoś anioła. Kocham ją, ale nie wiem czy ona też coś do mnie czuję, a ja boję się właśnie tego. Ta miłość jest taka głupia. Spojrzałem na nią.  Jej piękne niebieskie oczy były wpatrzone w ocean. Długie blond włosy latały na wietrze.  Przełknąłem ślinę i przetarłem oczy. Czy naprawdę już nic do niego nie czuję?  Zresztą, czemu miała by kłamać? Gapiłem się na nią i nie wiedziałem co powiedzieć.  Chciałem się do niej przysunąć, ale po co? Tyle, że każda chwila tej ciszy jest udręką.  Usłyszałem jak dziewczyna wzdycha. Odwróciła głowę i spojrzała na piasek pod swoimi nogami.
-Daniel?  - Zaczęła. Uniosła wzrok – czy ty czujesz coś do mnie? – Zapytała. Zbliżyłem się tak, że nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Spojrzałem  w jej śliczne oczy.
-Właśnie o to mi chodziło – Szepnąłem.  Dłonią dotknąłem jej ciepłego policzka, po czym ponownie dziś musnąłem jej wargi. Tym razem odwzajemniła. Było to tylko kilka delikatnych muśnięć, ale poczułem jak rozgrzało mnie od środka. Miałem właśnie zadać jej pytanie, kiedy zagrzmiało. Spojrzeliśmy równocześnie w górę. Na twarzy dziewczyny malował się niepokój.  Chwyciłem ją za rękę i pobiegliśmy w stronę wydeptanej ścieżki prowadzącej przez las.
-Wiesz co? – Usłyszałem jaj głos – podobno nie powinno się przebywać wśród drzew, podczas burzy.
-Jak się pospieszymy to nic się nie stanie – Odpowiedziałem i przyspieszyliśmy kroku. Gdy po parunastu minutach wydostaliśmy się wreszcie z zarośli zaczął padać deszcz.. Grzmoty i rozbłyski zanikły.. Staliśmy przez chwilę na chodniku obok starego przystanku autobusowego. Poszliśmy wzdłuż chodnika, ciągle trzymałem jej rękę.  Dobrze znałem tę drogę, w dzieciństwie przychodziłem tu , gdy ta plaża jeszcze funkcjonowała i moja mama żyła. To nie przyjemna historia. Szliśmy nadal szybko, aby zmoknąć jak najmniej.  Chociaż i tak byliśmy już cali przemoczeni. Jedyny dźwięk stanowił deszcz. Jej dom był nieco bliżej niż mój, więc dotarliśmy tam wcześniej. Stanęliśmy przed furtką do jej domu.
-Em, dzięki za odprowadzenie – Powiedziała jakby skrępowana i musnęła mój policzek.   Poszła w stronę drzwi, a ja stałem jak wryty. Odwróciła się przy drzwiach w moją stronę i z uśmiechem pomachała mi. Potrząsłem głową i ruszyłem do domu.  Trzymałem dłoń na policzku. I co teraz? Muszę ją zapytać! Zapytać, czy będzie moją dziewczyną. Znam już smak jej ust, ale chcę go jeszcze więcej. Chcę móc ją całować, dotykać jej cudownego ciała, czuć jej zapach. I chciałbym jeszcze móc powiedzieć jej, że ją kocham.
*Alexandra*
 Cicho weszłam do swojego pokoju. I tym razem zjechałam po drzwiach tyle, że tym razem z rozkoszy. Jego usta, dotyk przez który dostawałam dreszczy. Przeszywające ciepłe spojrzenie jego ciemnych jak gorzka czekolada oczu. Gdy zagrzmiało bałam się, że to archaniołowie, ale na szczęście to tylko burza. Mój wzrok padł na zegarek elektroniczny: 4:38 PM. Zaraza będzie świtać. Cicho przebrałam się w suche ubrania, wytarłam mokre włosy ręcznikiem i położyłam się w łóżku na drzemkę.
 Śpię, śpię i nadal śpię. Zaraz. Jednak nie, ja już nie śpię. Spojrzałam na zegarek na półce.  1: 58PM. Przespałam cały ranek? Ech no cóż, po całej nieprzespanej nocy należy mi się to.  Mimo woli dotknęłam dłonią warg. Ciepły dreszcz przeszył moje ciało.  Daniel.  Nie chętnie wygramoliłam się z łóżka. Szybko pościeliłam łóżko . Weszłam do łazienki, aby trochę się odświeżyć.   Szybko zrobiłam to co powinnam i wyszłam. Zeszłam cicho na dół.  Wszyscy siedzieli wgapieni w telewizor.  Wślizgnęłam się do kuchni i wyjęłam z lodówki jakiś sok i jogurt. Z takim ekwipunkiem wróciłam do pokoju, wszyscy byli tak zapatrzeni w telewizje, że mnie nie zauważyli. W pokoju szybko wszystko skonsumowałam i od razu przybyło mi ochoty na życie.  Weszłam do studia.  Czułam się taka zarazem szczęśliwa i przestraszona. Wybrałam na specjalnym urządzeniu soundtrack i ruszyłam do zamkniętego pomieszczenia. Ustawiłam sobie mikrofon i pilotem wcisnęłam play. W słuchawkach na moich uszach zaczęła lecieć melodia.
We're not strong enough to bend
We're not strong enough to say we can forgive
We're not brave enough to fall
Oh, and we're not big enough to risk it all  
Słowa płynęły mi same z ust niczym deszcz padający z obłoków. Zamknęłam oczy rozkoszując się dźwiękiem płynnej melodii.
But love is, love is
It's always been, it always will be
We may not be perfect
But love is.
We can't resist another fling
We're not able to live above the bling.

Cała piosenka, była niemalże odzwierciedleniem moich odczuć.
But love is, love is
It's always been, it always will be
We may not be perfect
But love is

We may not be ready
Anywhere close to a start
But wherever we are

Love is
It's always been, it always will be
I may not be perfect
But love is

Hey, love is
Love is.*

Melodia się skończyła, a ja powoli zdjęłam słuchawki i zawiesiłam je na mikrofonie…          

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 10 "Serce nie sługa"



*Daniel*

   Piękna blondynka zniknęła za rogiem schodów. Brunet przyciągnął mnie do siebie za koszulkę, gdy staliśmy przed wejściem do ich domu.
-Miałeś się do niej nie zbliżać - Wycedził przez zęby. Zazdrosny były chłopak, no jasne lepiej nie mogłem trafić. Przełknąłem ślinę. Zacząłem nerwowo jąkać. W myślach wołałem o pomoc.
-Kris - Usłyszałem za sobą głos mojego brata. Co on tu robi? I jaki znowu Kris? Chase spojrzał za mnie i skrzywił się.
-Justin - Wysyczał - skąd wiedziałeś, że tu jestem?
-Instynkt - Powiedział spokojnie - a teraz z łaski swojej puść mojego durnego młodszego brata. Brunet puścił mnie i wylądowałem na zimnym chodniku przed ich domem.
-A i do twojej wiadomości nie jestem już Krystian, tylko Chase - Syknął. Justin przewrócił oczyma. Ja nie zrobiłem tego specjalnie. Spojrzała na mnie i po prostu zatonąłem w jej pięknych, błękitnych oczach. Jej wargi wyglądały tak kusząco, że po prostu moja twarz zaczęła się zbliżać do jej idealnej twarzyczki. Ona jest taka piękna. Chciałem wpić się w jej wargi i nigdy już się od nich nie odklejać. Nie, nie mogę tak. To chore. Ale niby czemu? Jestem zmieszany. Kocham ją, ale... zaraz, zaraz czy ja właśnie pomyślałem, że ją kocham? Tak! Nie mogę już dłużej tego ukrywać. Kocham Alexandre Scever!
 Mój brat kłócił się z Chase'm. Zaczęło się robić dziwnie. Skąd w ogóle Just, go znał? Skąd mój brat znał byłego chłopaka, dziewczyny którą kocham. Wymknąłem się po cichu i okrążyłem dom. Dokładnie wiedziałem, gdzie Alex miała okno. Było na moje nieszczęście zamknięte. Przekląłem pod nosem. Gdy usłyszałem kroki, schowałem się za dużym drzewem w ich ogrodzie.
-Lepiej pilnuj tego swojego durnego brata, bo jak jeszcze raz zbliży się do mojej dziew... - Zaczął Chase, ale Justin mu przerwał.
-To nie jest już twoja dziewczyna. - Powiedział jakby poirytowany Jus - Wiesz, że teraz jest innym człowiekiem.
-Ale hipotetycznie nie zerwaliśmy - Wstrzymałem oddech.
-No, ale z tego co mi wiadomo to po tym jak umarła od razu poleciałeś do innej - Dosłownie słyszał jak Justin się szczerzy. Umarła? Co to znaczy? Nie rozumiem!
-To nie znaczy, że ten twój braciszek ma się do niej kleić - Powiedział złowieszczo.
-Nie moja wina, że się w niej zakochał - Zaśmiał się. Przełknąłem ślinę. Skąd on o tym wiedział? Usłyszałem gwizd.
-Te Chase, Justin jak chcecie się kłócić to idźcie  stąd - Usłyszałem głos jednej z dziewczyn. Chase burknął coś pod nosem. I usłyszałem jak odchodzą. Gdy już upewniłem się, że nikogo nie ma wyjąłem komórkę i wybrałem numer do Alexis. Nie odebrała. Spróbowałem jeszcze dwa razy, ale skończyło się podobnie. Napisałem SMS."Proszę oddzwoń musimy pogadać. Proszę ;<".   Zobaczyłem jeszcze raz w jej okno. Akurat do niego podeszła. Nie widziałem wyraźnie, ale miałem  wrażenie że jest smutna.  Nasze spojrzenia się spotkały. Spojrzałem  na nią przepraszająco. Lekko się uśmiechnęła, po czym opuściła roletę.  Odwróciłem się i westchnąłem smutno.  Wymknąłem się cichutko z ich ogrodu i poszedłem zdołowany do domu.
*Alexandra*
 Nie mogłam mieć mu tego za złe. To nie jego wina. Oboje zawiniliśmy, gdybym tylko nie spojrzała w te jego śliczne czekoladowe oczy i kuszące, pełne usta… nie, nie Alex! Nie myśl tak! Nie pamiętasz co się kiedyś stało. Może jest przystojny, śliczny i taki w ogóle… nie no znowu?!  Nie mogę nic do niego poczuć, nie.  Nie chcę skończyć jako upadły anioł tylko dlatego, że coś mi się  zdaję. To była kwestia chwili.  Było cicho, spokojnie, jedyny dźwięk to głos prezentera, który znikł z chwilą, gdy spojrzałam na niego. Jasny gwint!
-Kogo ty chcesz oszukać  - Powiedziałam do siebie kładąc się na łóżku znów załzawiona  - ciągu tych kilku durnych sekund poczułaś co do niego. Może nawet czułaś coś wcześniej tylko nie zdawałaś sobie z tego sprawy, bo nie patrzyłaś na niego. – Mówiłam nadal do siebie.
-Al, znów gadasz do siebie? – Usłyszałam głos Diany.
-Ta – Mruknęłam smutna – A co mi pozostało. Dobrze wiesz, że gdy jestem w dołku robię się dziwna.
Diana usiadła koło mnie na łóżku.
-Jestem zmieszana - Powiedziałam szlochając.
-Co tym razem zrobił złego Chase? - Zapytała z westchnieniem.
-Tym razem o dziwo nic złego - Zaczęłam z ukrytą twarzą w dłoniach. Dosłownie słyszałam jak Diana unosi brew w zadziwieniu.
-Ale co się stało? - Zapytała zdziwiona. Usiadłam na łóżku. Otarłam łzy rękawem. Gwałtownie złapałam przyjaciółkę za ramiona i zaczęłam nią mocno trząść. Ta zaczęła się chichrać.
-Prawie pocałowałam Daniela - Powiedziałam, a ta na dobre się zaczęła śmiać. Przestałam nią trząść.
-A ta zła wiadomość? - Zapytała przez śmiech.
-To wcale nie jest zabawne - Powiedziałam stanowczo. Diana kładła się na ziemi ze śmiechu.
-Oj jest, jest - Powiedziała uspokajając się - o spójrzcie na mnie jestem Alexandra Scever, jestem aniołem i boję się pocałować chłopaka - Zaczęła mnie kiepsko naśladować. Gdyby nie to, że mam doła pewnie bym się zaśmiała. Wymierzyłam jej kuksańca w ramię. Gdy czarnulka już zupełnie spoważniała (co w jej wypadku jest pojęciem względnym) usiadła obok mnie na łóżku.
-No, ale o co ci chodzi? Czemu to cię tak dołuję? - Pytała.
-No bo... - Zaczęłam niepewnie - no bo prawda jest taka, że anioły nie mogą, albo raczej nie powinny zakochiwać się w ludziach.
-Ale czy jeden głupi pocałunek musiał by oznaczać od razu miłość? - Zapytała - No chyba, że o czymś nie wiem - Zaświergotała melodyjnie.
-Nie! - Zaprzeczyłam stanowczo - ale też nie chcę, żeby to on zakochał się we mnie - Mruknęłam - jeżeli anioł zakocha się w człowieku może upaść.
-Czyli twoim zdaniem skrzydła są ważniejsze od miłości - Powiedziała z dziwnym uśmieszkiem.
-Ale ze skrzydłami wiąże się odpowiedzialność.
-Z miłością też.
-No, wiem ale... - Nie umiałam dokończyć. Co miałam powiedzieć? Otworzyłam usta, ale od razu je zamknęłam.
-A jesteś pewna, że do niego nic nie czujesz? - Zapytała cwaniacko.
-Nie! - Palnęłam od razu - raczej wątpię. chyba. może. nie wiem. - Zaczęłam wymieniać. Prawda jest taka, że uwielbiałam towarzystwo Daniela. Lubiłam go, nawet bardziej niż kogokolwiek innego. I wtedy, jak się prawie pocałowaliśmy słyszałam jak moje serce zagłusza rozum wołający: "Nie rób tego to się źle skończy!", wołając: "Pocałuj go głupia, kochasz go!". No właśnie o to chodzi. Serce krzyczało, że go kocham. Ale to nie normalne. Jak mogła bym go, tak nagle pokochać. Odkąd się poznaliśmy traktowałam go raczej jak dobrego przyjaciela. Nie raz moje serce co prawda na jego widok szalało, dokładniej mówiąc za każdym, gdy wchodził do klasy, a zaczęło to się jakoś w grudniu, ale nie ważne. O nie! Nie, nie, nie! To nie może być prawda, nie to nie możliwe! Ścisnęłam końce kołdry. Spojrzałam na Dianę, która uśmiechając się jak głupia do sera patrzyła na mnie. Czy ona czyta mi w myślach? Odwróciłam wzrok i spojrzałam na komodę na, której stało zdjęcie klasowe.
-Dobra ty sobie pomyśl, a ja idę - Usłyszałam jej głos. - a i powinnaś coś wiedzieć. Słyszałam jak Chase kłóci się z Justinem i czuję, że między Danielem, a Chasem też do czegoś doszło, przynajmniej Chase.    
Diana wyszła i zostałam. Podeszłam do komody. Wisiała nad nią tablica korkowa. Uniosłam najpierw ramkę ze zdjęciem klasowym. Siedziałam tam między Nicole, a Jordan. No właśnie, a co z Jordan? Cóż, od czasu napadu wymieniałyśmy tylko złowrogie spojrzenia.
 Rząd z tyłu stał Daniel obok Logana i Dylana. Logan, w sumie nie wiem co się z nim dzieje. Nie widziałam go od kilku tygodni. Nie było go na zakończeniu.
  Odłożyłam ramkę i uniosłam wzrok na tablicę. Odpięłam kilka karteczek i moim oczą ukazało się kilka zdjęć. Ze mną i moimi znajomymi. Odpięłam jedno zdjęcie.  Zrobiła je Nicole. Było to zdjęcie moje i Daniela. Pamiętam ten dzień. Właśnie wtedy zaczęło się to dziwne uczucie, które przeszywa mnie w jego obecności. Był grudzień. Temperatura spadła, ale nie było bardzo zimno (w końcu jesteśmy w Los Angeles). Ja, Dany, Nico i Dyl byliśmy na plaży i wydurnialiśmy się. Robiliśmy sobie głupie fotki. Na tym zdjęciu siedziałam Danielowi na plecach szczerząc się głupio. Zrobiło mi się cieplej. Zarazem wtedy jak i teraz. Na moje wargi wkradł się uśmiech. Odwróciłam wzrok zmieniając minę, na smutniejszą.
-Nie - Powiedziałam cicho. Jednak nie mogłam się powstrzymać i znów mój wzrok padł na zdjęcie. Dokładniej mówiąc na Daniela. był pochylony, pod moim ciężarem, alei tak się śmiał pokazując przy tym białe ząbki. Blond włosy przylepiły mu się do czoła, a jego czekoladowe oczka, były zmrużone. Był taki... niesamowity? Nie wiem, jak to nazwać. Przypięłam zdjęcie z powrotem, na tablicę. Położyłam się na łóżku. Sięgnęłam po telefon, leżący na stoliku nocnym. SMS od osoby, o której ciągle myślę. Zaśmiałam się cicho. Przeczytałam jego treść. Będziemy musieli pogadać. To był fakt, ale nie teraz. Teraz muszę dać sobie trochę czasu. Chcę pomyśleć w spokoju o tym wszystkim. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i poszłam spać. Męczyłam się, nie mogłam zasnąć. Po głowie latały mi tysiące myśli. Daniel, miłość, pocałunek, niepewność. Wszystko związane z moimi odczuciami i tym o czym mówiła Diana. Jego twarz stała mi przed oczami. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 00:34 P.M. Wygramoliłam się z łóżka. Cicho zeszłam na dół do kuchni. Usłyszałam głos. Jakaś dziewczyna, ale w ogóle nie rozpoznawałam jej głosu. I drugi głos, od razu go rozpoznałam. Chase. Czuje, że to będzie ciekawe. Tak, aby być jak najbardziej nie widzialna wślizgnęłam się do salonu, skąd miałam dobry widok na kuchnie. Dziewczyna - wysoka, ruda z wielkim tyłkiem. Poczułam niewielkie ukłucie. Co prawda już go nie kochałam, ale wspomnienia nadal zostały. I ból. Ukucnęłam nisko za oparcie sofy i nasłuchiwałam. Nie mam zamiaru relacjonować co tam słyszałam, ale miałam kolejny kłopot. Nie wiedziałam, czy mam płakać, czy się śmiać. Potem się zrobiło ostro. Skrzywiłam się z uśmiechem i mokrymi oczami. Poszli na górę. Wstałam, gdy byłam pewna że są już daleko. Udałam się do pokoju, przebrałam w luźne ubranie. Stanęłam na parapecie i rozciągnęłam kruczoczarne skrzydła. Poleciałam i dopiero teraz zapłakałam. Nienawidziłam go! Był kompletnym dupkiem, nie wierze że go kiedyś kochałam. Leciałam i leciałam, aż doleciałam tam, gdzie chciałam, czyli na opuszczoną plażę...  


------------------------------------------------------------------------------------------------------

Proszę! Zostawcie po sobie jakiś ślad, że tu byliście. Dajcie komentarz, dodajcie do obserwatorów (oddaje), czy cokolwiek innego tylko proszę dajcie znak życia!!!

JUŻ 10 ROZDZIAŁ!