wtorek, 4 listopada 2014

END!

 Jak wyżej widać jest to dość istotny post. Mianowicie:

ZAWIESZAM BLOGA!

Wiem, że piszę go już ponad dwa lata, ale w ciągu tego czasu moja wena się wyczerpała.  Niestety. Może kiedyś tutaj wrócę, ale jak na razie mam dużo innych opowiadań na głowię ( i innych spraw). Jeżeli ktoś to jeszcze czyta to przepraszam, ale tak musi być. :(


Buziaki od Alexis :)

PS. Oczywiście jeśli ktoś chce jeszcze poczytać moje wypociny zapraszam do podstrony Polecane Blogi :D

czwartek, 23 października 2014

Nowy blog!


Hej czytelnicy! Takie małe info, iż od niedawna (czyt. dzisiaj XD) prowadzę bloga o Nocnych Łowcach, kto czytał CC ten wie o co chodzi :) Dopiero się rozkręcam i chciałabym go rozreklamować trochę (ci obserwatorzy są z poprzedniego opowiadanie, które tam prowadziłam). Tak czy owak kto oglądał/czytał Dary Anioła lub Diabelskie Maszyny wie o co chodzi :D


http://shadow-world-in-poland.blogspot.com/
 
 

wtorek, 19 sierpnia 2014

[SPECIAL] Rozdział 16 "Jak brat"

Sześć miesięcy później…

 *Alexandra*

     Obudziłam się wtulona w ramię ukochanego. Spojrzałam na jego słodko śpiącą twarz. Uroczo roztargane włosy spowijały całą jego buzie.  Jesteśmy razem już pół roku. Na razie nie mamy żadnych problemów. Nikt się nie czepia, nikt nie ingeruje w nasze życie: jest świetnie. Nawet o dziwo Chase dał sobie spokój. Na początku strasznie się wkurzał, ale chyba już mu przeszło.  Znów spojrzałam na twarz mojego blondyna. Przejechałam wierzchem dłoni po jego ciepłych policzku. Ten w odpowiedzi wymamrotał przez sen moje imię. Zaśmiałam się cicho. Jest taki słodki, choć czasami mnie wkurza. Na przykład wczoraj…

  Szliśmy Naszą Plażą ze splecionymi dłońmi. Nasze nagie stopy muskała delikatnie woda oceanu (jak sądzę chłodna). Co chwila wymienialiśmy się namiętnymi pocałunkami. Nagle koło nas przeleciał motyl.  Odruchowo cofnęłam się o krok, ścisnęłam dłonie i wydał z siebie stłumiony pisk. Daniel spojrzał na mnie spod długich rzęs z uniesionymi brwiami.
-Boisz się motyli? – Zapytał.
-Nie – Skłamałam od razu zakładając ręce na piersi.  Chłopak uśmiechnął się cwaniacko. Ten sam motyl latał obok niego.  Blond włosy wystawił w jego stronę palec wskazujący, a ten po chwili na nim usiadł. Zaczął się do mnie zbliżać, a ja się cofałam.
-Nawet o tym nie myśl – Pisnęłam widząc jego uśmiech. Nie posłuchał, tylko złapał mnie za rękę. Skierował dłoń w kierunku mojej twarzy i ostrożnie usadowił białoskrzydłego motyla na moim… nosie.  Zadrżałam i z obrzydzeniem spoglądałam na skrzydlaste stworzenie. Brązowooki złapał mnie za drugą dłoń.
-I co jest, aż tak straszny? – Zapytał z uśmiechem.
-Tak – Odpowiedziałam bez namysłu. W tym samym momencie stworzenie odleciało w stronę oceanu.  Odetchnęłam z ulgą. Usłyszałam zduszony chichot. Spojrzałam na swojego chłopaka z mordem w oczach, ale ten zaczął się śmiać.
-Lepiej uciekaj – Wyszeptałam przez zaciśnięte zęby. Nadal się śmiejąc Daniel zaczął biec przed siebie, a ja go goniłam.  Nie był szybki, ale miał długie nogi co utrudniało mi złapanie go.  W końcu udało mi się go dogonić. Z łatwością wskoczyłam mu na plecy i zaczęłam uderzać go delikatnie pięściami. Nic to nie zmieniło, nadal się śmiał.  Obrócił się kilka razy, przez co musiałam mocniej objąć go za szyję. W końcu położył się na piasku kładąc mnie delikatnie obok siebie. Jedną dłonią objął mnie w talii i przyciągnął bliżej tak, że moja głowa legła na jego piersi. Spojrzeliśmy na niebo, który mieniło się różowym kolorem spowodowanych zachodzącym słońcem. 
-Kocham Cię, wiesz? -  Wymruczał głaszcząc moje jasne włosy.
-Wiem  - Westchnęłam – Ja ciebie też.
-Ty też co? - Oczywiście bez droczenia się, by się nie obyło.
-Też cię kocham, głupku – Zaśmiałam się mierzwiąc jego rozwiane od wiatru włosy. Jęknął. Wiem, że tego nie lubił ale ja tak uwielbiam go czasem denerwować.  Na plaży zostaliśmy do późna, potem wróciliśmy do mnie. A zważywszy, że Daniela dom jest kilka kilometrów dalej od mojego chłopak został u mnie na noc. Gdy wróciłam z pod prysznica ten już słodko spał. Wślizgnęłam się więc pod jego ramię i zasnęłam.

 Poczułam jakiś ruch więc po raz kolejny mój wzrok padł na blondasa.  Siedziałam po turecku i spokojnie spoglądałam jak ospale się przeciąga i przewraca na brzuch.
-Al to ty? – Zapytał sennie.
-Nie to ja Justin – Zażartowałam z niego.
-A tak czułem, że mi tu za wygodnie – Powiedział z zamkniętymi oczami. Cofnęłam głowę do tyłu ze zdziwioną miną. Chłopak otworzył   jedno oko, spojrzał na mnie, uśmiechnął się i zamknął oczko. 
-Chyba wolę nie wnikać – Odparłam.  Z trudem stłumił śmiech.  Próbowałam go wyciągnąć z łóżka, ale jak to facet usilnie nie chciał się obudzić.
-Ale mi tu jest dobrze – Jęczał – Masz bardzo wygodne łóżko.
-Z Ikei – Ukazałam szereg białych ząbków. Nagle wpadło mi coś głupiego do głowy. Czuję, że to się źle skończy ale tym sposobem na pewno wyciągnę tego śpiocha z łóżka.
-W sumie to nawet rozumiem, dlaczego z Justinem ci dobrze się śpi -  Oczywiście nie mogłam ukryć uśmieszku, a samo zdanie powiedziałam z nieodgadnionym tonem. Znów spojrzała mnie jednym okiem, ale jego spojrzenie mówiło samo za siebie.
-Czy ty coś sugerujesz? – Zapytał z subtelną groźbą w głosie. W umyśle zachichotałam. Chyba idzie mi całkiem nie źle.
-No wiesz Justin jest całkiem przys… - Nie pozwolił mi dokończyć. Rzucił się na mnie (dosłownie) tak, że teraz leżałam pod nim, a on pochylał się nade mną z seksownym uśmieszkiem, który tak mnie urzekał. Spojrzałam na niego rozbawiona oraz zaskoczona. 
-Ale i tak wolisz mnie – Wymruczał mi prosto do ucha. Przestałam na chwilę oddychać, gdy jego ciepły oddech musnął moją skórę. To, akurat poczułam.  Ciężko  trochę to wyjaśnić. Bo tak jakby czuje go, ale nie umiem tego rozróżnić.  Gdy mnie dotyka czuje jego dotyk, ale tak jakby dotykał mnie przez grubą warstwę materiału. To trudne do zrozumienia dla śmiertelników. Ale przyznam, że ostatnio staram się to nasilić. Staram się w jakiś sposób odczuwać jego dotyk. Nawet czasem czuje jego dotyk nieco intensywnej niż powinnam, ale to za mało.
 Udałam, że się zastanawiam nad jego słowami. Rozbawiony Daniel, który z łatwością zrozumiał że się z nim droczę, zaczął mnie całować. Począwszy od płatka ucha, który (tak myślę) lekko przygryzał, przez linię szczęki i policzki, po szyję.  Delektowałam się jego delikatnym dotykiem cicho pojękując z rozkoszy i udręki jaką czułam nie mogąc w pełni go poczuć. Jego usta błądziły po mojej szyi. Odgięłam głowę lekko do tyłu, dając więcej miejsca jego wargą. Z każdym muśnięciem starałam się jak najbardziej skupić na jego ustach.  Na ich idealnym kształcie, na malinowym kolorze, na  ich teksturze.  Czułam jedynie jakby cień tego. Niestety.  Jego usta zmieniły swoje położenie.  Powędrowały w górę wzdłuż szyi, po podbródku i wreszcie odnalazły moje spragnione usta.  Wtedy mogłam w zupełności oddać się jego pocałunkom. Ułożyłam moje dłonie na jego karku, delikatnie masując go kciukami.  Natomiast jego ręce, dotychczas podpierające się na łóżku objęły mnie wpół.  Mocniej nacisnął na moje umierające z pragnienia wargi. Wsunął język pomiędzy moje zęby i zaczął się nim bawić.          Po kilku lub nawet kilkunastu minutach bez przerywanego obściskiwania się z nie ukrywaną niechęcią odkleił się ode mnie. Usiadł po czym pociągnął mnie swoją dłonią do siebie, tak że usiadłam mu na kolanach.  Spragniony bliskości przycisnął mnie do piersi i głaskał delikatnie po plecach.  
-Kocham Cię – Wymruczał swoim aksamitnym głosem.  Nie wiecie nawet, jak uwielbiałam gdy to mówił. Wtuliłam się mocniej w niego i również wyszeptałam wyznanie. Jego usta musnęły czubek mojej głowy i wreszcie wstaliśmy z łóżka. Spojrzałam na zegarek. Było sporo po dziesiątej. Hm, dziwne obudziłam się po siódmej. To ile my się w końcu całowaliśmy?!  Chcąc dać mu trochę czasu na ogarnięcie się poszłam do łazienki wziąć prysznic. Szum wody zagłuszał moje myśli, a bębniące krople uspokajały moje rozszalałe od hormonów ciało.  Po wyjściu musiałam jeszcze doprowadzić całą resztę siebie do porządku. Ubrałam błękitne krótkie szorty i koszulkę z krótkim rękawem.   Gdy wyszłam Daniel leżał (znowu!) na moim łóżku bawiąc się moim telefonem.
-Dlaczego tu nie ma niczego ciekawego – Mruknął głośno.
-A co byłby twoim zdaniem ciekawe? – Zapytałam. Chłopak zerknął na mnie potem na  telefon i powtórzył tę czynność kilka razy. Wreszcie otworzył usta, aby coś powiedzieć ale natychmiast je zamknął.
-Nie ważne – Odburknął. Zaśmiałam się, chyba wiem co mu łazi po głowie i czego on tam szukał. Objął mnie ramieniem, po czym zeszliśmy na dół. Pustka.
-Czemu twoich znajomych tak często nie ma w domu? – Zapytał. Przygryzłam dolną wargę nie mogłam powiedzieć mu prawdy.
-Oni tak mają  - Stwierdziłam krótko – ciągle gdzieś łażą.   I pracują, dodałam w myślach.  O nic więcej nie pytał. Skierowaliśmy się do kuchni, aby coś zjeść.  Oczywiście nie obyło by się bez wygłupów. Po śniadaniu, pomógł mi jeszcze posprzątać kuchnię (i szukał wszelkich sposobów, aby mnie dotknąć),a następnie musiał iść. Oczywiście obiecał ,że wieczorem zadzwoni. Jak zwykle.   Gdy tylko wyszedł usłyszałam trzask drzwi na górze.  Oparłam się o drzwi, czekając na przedstawienie.
Chase zbiegł na dół po schodach, rzucając mi tylko ukradkowe, zimne spojrzenie i poszedł do kuchni.  Wziął coś z lodówki i ignorując mnie wrócił na górę. Westchnęłam.  Odkąd zaczęłam chodzić z Danielem robił tak ciągle.  Ignorował mnie, albo próbował zamordować spojrzeniem.  Na początku kłóciliśmy się o tę sprawę, ale starałam dać mu do zrozumienia, że on i ja to przeszłość.  Kilka razy próbował nam obojgu jak najbardziej uprzykrzyć życie, lecz jak widać jego wysiłki poszły na marne.  W końcu dał spokój i zaczął nas ignorować. Reszta jak zwykle pilnowała swoich podopiecznych. Zastanawia mnie, kto teraz pilnuje mojej byłej podopiecznej. Niestety sama nie mogę się tego dowiedzieć, bo to są poufne informacje.  Życzę tylko temu komuś wiele szczęścia.  Pewnie niektórych dziwi fakt, że mimo iż była aniołem byłam śmiertelna. Cóż to wina genów. Miałam ojca anioła i matkę śmiertelniczkę. Tylko nie jak Chase ojca upadłego anioła, tylko zwykłego. Wiem ,że to dziwne ale raz na jakiś czas anioły mogą stąpić na ziemię  i… robić potomstwo. Tylko, że osobiście nie mam pojęcia kiedy taki czas jest. Dlatego ja i Daniel nie „ten tego”.   Staram się unikać tego typu kontaktu. Ułatwia mi na pewno fakt, że on nie wygląda (albo bardzo mocno ukrywa) jakby chciał. Ale w razie czego będę zmuszona niestety go odepchnąć.  Tylko jakoś subtelnie.  Ale wracając do ojca…  ten który mnie wychowywał nie był nim. Sama nie wiedziałam ,że moim ojcem jest anioł aż kilka dni przed feralnym wypadkiem matka wyznała mi prawdę.  Rzecz jasna nie chciałam w to wierzyć, ale dopiero po śmierci dowiedziałam się że to prawda. Niestety nie spotkałam go tam, gdzie trafiłam gdy umarłam.
 Odsunęłam się od drzwi i poszłam do swojego pokoju.  Zatrzymałam się w pół kroku. Zbiegłam z powrotem na dół i podeszłam do stacjonarnego telefonu przymocowanego do ściany w kuchni. Wystukałam szybko numer. Mogłam użyć komórki, ale nie chciało mi się szukać jej w całym pokoju, bo jak zwykle znalazłabym ją w najbardziej widocznym miejscu, marnując czas na poszukiwania.
-Halo? – Usłyszałam zaspany głos w słuchawce.  A ja myślałam, że to ja długo śpię.
-No cześć  Dylan – Powiedziałam jak najbardziej niewinnie się dało. Usłyszałam ciche warknięcie.
-A miałem dziś do ciebie zadzwonić – Syknął do słuchawki – czekałem w nocy na tej pieprzonej plaży trzy godziny!  Rozumiesz trzy! – Usłyszałem jak pociąga nosem – i teraz jestem przez ciebie chory!
-No wiem, sorry zapomniałam, ale… - Próbowałam znaleźć wyjaśnienie. Zupełnie zapomniałam ,że w nocy miałam się spotkać z Dylanem i pomóc mu w sztuce latania.
-Nic nie mów- Przerwał mi – odkąd chodzisz z Danielem nie zwracasz na nic innego uwagi – Wypomniał mi. Pochyliłam głowę czekając na kolejne oskarżenia, na które zasługiwałam. Zaczął mi wypominać jaką to złą przyjaciółką jestem i  jak nie przejmuje się niczym.  Zrobiło mi się przykro, ale miał rację. Byłam tak zaabsorbowana Danielem, że  zupełnie zapominałam o innych sprawach. Czasem na lekcję z Dylanem odsyłałam kogoś innego, ale dziś zupełnie zapomniałam.  Gdy wreszcie skończył ja się odezwałam:
-Wiem, przepraszam. Ale jak wyzdrowiejesz możemy znów poćwiczyć ?
Nie odpowiedział. Usłyszałam dziwny dźwięk. Rozłączył się. Odłożyłam słuchawkę i oparłam głowę o ścianę.  Nie ma to jak stracić przyjaciela, przez związek. Naprawdę lubię Dylana, bo pod kilkoma względami przypomina mi brata. 
Zła na samą siebie uderzyłam kilka razy głową w ścianę i mozolnie poszłam do pokoju.  Jeśli chodzi o Nicole nie widziałyśmy się od zakończenia roku, ale często piszemy SMS’y. Ona jeździ aktualnie po kilku pobliskich stanach, bo szuka dobrej dla siebie uczelni. Ja nie mam po co szukać.  Jeśli chodzi o Jordan i Logana to oni rozpłynęli się gdzieś. Jordan nawet się nie dziwię, od czasu tej akcji z demonami… ale nie mam pojęcia co stało się z Loganem. Zniknął kilka tygodni przed zakończeniem roku. Ale przynajmniej nie musiałam męczyć się z jego głupimi zalotami.  Justin raz na jakiś czas kontroluje czy (tu pozwolę sobie go zacytować):  wraz z Danielem zachowujemy się mniej lub bardziej stosownie”. Teraz zastanawia mnie tylko ,czy on by chciał żebyśmy, czy nie chciał?  Nie rozumiem go! 



------------------------------------------------------------------------------------------------------

A oto i jest spóźniony post urodzinowy :)  Ale przynajmniej odznaczyłam go! ;p MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBA!

sobota, 9 sierpnia 2014

2 LATA!!!

HEJ!
 
    Dziś mijają drugie urodziny mojego bloga!  Tak ALMOST LIKE A LIFE istnieje już od dwóch lat ! To naprawdę mój rekord: najdłużej istniejący i działający blog! :)

Statystyki jak na razie miewają się tak:


-52 komentarze
-31 postów
-5 obserwatorów (liczba nie zmienieon ;/)
-3375 wyświetleń !

Z okazji urodzin chciałam dodać kolejny rozdział, ale niestety nie zdążyłam go napisać ;p Najwyżej wrzucę go po terminie :D

Niech nam żyje sto lat i niech się dalej rozwija :)

środa, 30 lipca 2014

Welcome!

Welcome to my blog. I see that are much people with all world, which want read it. So, i thinking that post on english is good for people with abroad.

This blog is about teenagers, which are angels with white wings, but main character is Angel of Death with black wings. In their ranks appear nephilim, several people and (maybe) fallen angel. Everyone must battle against powers of Hell, because this is their destiny.


I've got  hope, that this post is transparent and you understand it.
Well, I invite people of all World. And i'm so sorry for translator, who can badly explain.

piątek, 25 lipca 2014

WAŻNA INFORMACJA (CZYTELNICY)!

DO WSZYSTKICH OSÓB, KTÓRE CZYTAJĄ MOJEGO BLOGA  JEŻELI POJAWI WAM SIĘ KOMUNIKAT MÓWIĄCY O TYM, ŻE WASZA JAVA JEST NIEAKTUALNA NIC NIE POBIERAJCIE! JEST TO TYLKO JAKIŚ WIRUS, KTÓRY WGRAŁ MI SIĘ WRAZ Z WRZUCENIEM CZATU (KTÓREGO JUŻ NIE POSIADAM) NA BLOGA. 

JAVĘ POBIERZCIE ZE SPRAWDZONYCH ŹRÓDEŁ.



                                Dziękuję i przepraszam za nie dogodnienie.

piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 15 "Musze, ci coś wyznać..."


*Justin*

 Od tamtego wydarzenia Daniel cały czas chodził wkurzony. Nie odzywał się do mnie, omijał mnie, ignorował, traktował jak powietrze. Co ja mu takiego zrobiłem?! Próbowałem się tego dowiedzieć na wszelkie sposoby, ale zawsze mi uciekał, albo się wyrywał z mojego uścisku. Raz tak mocno szarpnął ręką, że zatoczyłem się na schodach, a on to totalnie zignorował. A jakby mi się coś stało, też by nie zareagował?!  Naprawdę, zaczyna mnie wkurzać. Choć trochę jest też mi przykro.  Rozumiem, że ma doła z powodu Alex, ale…  nagle coś mi zaświtało. Wtedy na plaży, gdy rozmawialiśmy zauważyłem jakiś kształt w krzakach. A jeśli to był on? O matko, a może pomyślał sobie coś że my… no ten… teges... oj, no wiecie o co chodzi.  Tak, na pewno to widział. On był na jej punkcie wyjątkowo wrażliwy. Zresztą co się dziwić, całowali się więc był trochę jakby pod jej urokiem.  Kurde! Muszę to z nim wyjaśnić. Nie chcę, żeby myślał że coś nas łączy, bo to się źle skończy.  Zerwałem się z łóżka i bez pukania wszedłem do jego pokoju.  Leżał na swoim łóżku, zresztą jak zwykle, odwrócony do mnie plecami. 
-Nie tato nic mi nie jest, nie jestem głodny – Mruknął.
-A chociaż mnie wysłuchasz? – Zapytałem lekko niepewny. Był wkurzony, a ja nie chciałem go jeszcze bardziej drażnić. Burknął coś nie zrozumiałego i położył się na brzuchu.
-Wyjdź! – Wycedził. Nie posłuchałem go, zamiast tego zamknąłem za sobą drzwi i usiadłem koło niego na łóżku. Odsunął się na jego skraj. Westchnąłem.
-Już chyba wiem o co ci chodzi – Powiedziałem w końcu. Znów mruknął coś nie zrozumiałego. Przewróciłem oczami. Wiedziałem , że tak będzie. Tak się kończy pocałunek z aniołem.
-Słuchaj, wtedy na plaży…  - Przerwał mi jękiem. – to nie było to na co wyglądało – Dodałem próbując się usprawiedliwić.  Jednak to nie było dobre posunięcie. Blondas ewidentnie się wnerwiło, bo zaczął się na mnie wydzierać.
-Nie to na co wyglądało?! Nie to na co wyglądało?! Kurwa chyba wiem co widziałem!  Siedzieliście sobie na TEJ plaży.  Siedzieliście sobie tam sami, wśród szumu oceanu i dźwiękach natury! Rozmawialiście spokojnie, jak gdyby nigdy nic. A kto mi ostatnio mówił ,że jest tępą, anorektyczną, bezuczuciową blondynką?! Kto twierdził, że to co czuje do niej jest bezsensowne?! Kto , do cholery jasnej odpychał mnie od niej za wszelką cenę?! – Wstał i zaczął chodzić nerwowo po pokoju. Ja położyłem się spokojnie na jego łóżku i dałem opuścić jego emocją – I wiem po co to robiłeś! Chciałeś ją mieć tylko dla siebie! Od początku starałeś się odsunąć ją ode mnie! – Przerwał, więc spróbowałem się wtrącić, ale tylko zbył mnie gestem dłoni i o wiele spokojniejszym tonem, stwierdził że to jeszcze nie koniec. Najwyraźniej była to tylko przerwa po to ,aby zebrał myśli na nowo i odetchnął chwilę. Przez te wszystkie sekundy siedziałem cicho jak mysz pod miotłom.  Czas nadal się ciągnął, a on wciąż się nie odzywał.  Chyba zabrakło mu już oskarżeń, bo odetchnął wreszcie głośno.
-Wyjdź stąd – Powiedział znów spokojnym głosem.
-Ale… - Chciałem, aby poznał moją wersję wydarzeń.
-Wyjdź – Tym razem wycedził to ostrzej.
-No, ale…
-Wypierdalaj! – Ryknął w końcu wkurzony. Teraz to we mnie coś się zagotowało. Ścisnąłem dłonie w pięści i dosłownie poczułem jak moje oczy zmieniają barwę na perliście białą. Pod skórą koniuszki skrzydeł zaczęły wibrować.  Daniel na szczęście nie patrzył w moją stronę, bo stał oparty o parapet. Przełknąłem głośno ślinę starając uspokoić wewnętrzną moc.  Wziąłem mocny haust powietrza, dopiero  wtedy  moje zmysły uspokoiły się. W miarę.
-Jeszcze tu jesteś? – Warknął powoli odwracając się w moją stronę – powiedziałem, żebyś…
Nie dane było mu dokończyć, ponieważ moje zmysły nadal nie ucichły całkowicie. W mgnieniu oka znalazłem się przy nim licząc po cichu, że nie zauważy mojej nadludzkiej szybkości. Zatkałem mu usta dłonią, zanim powie kolejne słowo. Przy okazji drugą dłonią unieruchomiłem jego ręce, chwytając je mocno za nadgarstki.  Jego źrenice rozszerzyły się.   
-A teraz bez pretensji i uwag wysłuchasz mojej wersji wydarzeń – Wysyczałem mu do ucha. Em, chyba będę musiał mu niektóre fakty z tej rozmowy usunąć z pamięci. Nie odpowiedział, więc popchnąłem go na łóżko. Wylądował na nim miękko, choć widać było na jego twarzy strach. No przecież wykasuje mu częściowo pamięć!  Patrzył na mnie jakbym zamordował kogoś na jego oczach. Archaniołowie mi tego nie darują, ja to wiem! Braciszek siedział potulnie wśród swoich poduszek, więc zacząłem mówić. Oczywiście nie mogłem podać mu wszystkich szczegółów naszego spotkania, ponieważ w większej mierze rozmawialiśmy o anielskich sprawach i o tej akcji z demonami.  Ale wiedziałem co NA PEWNO muszę mu powiedzieć.
-Rozmawialiśmy, wtedy też o tobie  - Wydusiłem w końcu – i o tym co do siebie nawzajem czujecie. W uszach zabuczało mi przyspieszone bicie serca chłopaka. Eh, ci zakochańcy. 
Wiem, że nie powinienem ingerować w to co się między nimi dzieję i nie chcę zostać w to wplątany, ale jestem zmuszony do interwencji. Przez chwilę zastanawiałem się , czy nie warto było by skłamać, że ona go nie kocha. Ale zrezygnowałem z tego, bo nie chcę pogarszać swojej sytuacji w tym spisku. Chcą być razem? To ich sprawa.  Zauważyłem, że spojrzenie blondasa zmieniło się z przerażenia w… nadzieję? Jakbym mu teraz skłamał złamałbym mu serce. A za to Alex złamała by mi kark.
-Ona cię kocha – Wybełkotałem.

 
*Daniel*

 Nie mogłem uwierzyć w to co właśnie usłyszałem! Czy Justin właśnie powiedział mi, że Alex mnie kocha?! Po chwili się skarciłem. Dlaczego niby miałbym mu wierzyć? Może to była kolejna podstępna sztuczka.
-Czy ty znów próbujesz bawić się mną? – Zapytałem ostrożnie
-Nie tym razem mówię prawdę. – Westchnął.  Ucieszyłem się jak małe dziecko, któremu dano cukierka. Nagle cała złość jakby ze mnie wyparowała. Położyłem się na łóżku.  Poczułem się jak w niebie.  Alex. Moja Alex. Mój słodki mały skarb. Kocha mnie! Odwzajemnia moje uczucia! Spojrzałem na brata. Po jego minie wnioskowałem, że domyśla się o czym myślę. Wyglądał jakby miał zaraz puścić pawia.  Westchnął i ruszył w stronę wyjścia, jednak zatrzymał się w pół kroku.
-Aha i jeszcze jedno – Dodał. Podszedł do mnie. Jego chłodna dłoń dotknęła mojego czoła. Potem już zapanowała ciemność.
 Obudziłem się, wnioskując po ułożeniu słońca, wieczorem. Niebo mieniło się odcieniami różu.  Próbowałem sobie przypomnieć co się stało. Pamiętam tylko to, że niesprawiedliwie oskarżyłem Justina o romans z Alex, a potem on mi wyjaśnił całą sprawę.  Alex! Właśnie, powiedział przecież że ona mnie kocha. Musze do niej pójść. Porozmawiać z nią. Zerwałem się szybko.  Poprawiłem jeszcze włosy, ubrałem buty oraz bluzę i ruszyłem w stronę jej domu.  Nie wiem co jej powiem. Liczę tylko ,że tego kretyna nie będzie.  Krocząc ku willi dziewczyny moja pewność siebie raz słabła, a raz wzrastała.  Stanąłem przed furtką do ich… rezydencji.  Przez chwilę zastanawiałem się czy wejść głównym wejściem. Zrezygnowałem z tego pomysłu, gdyż to możliwość  natknięcia się na Chase’a, a on mnie do niej nie piści. Nie nawidzi mnie. 

*Alexandra*

 Jak ja mam zniechęcić do siebie kogoś kogo kocham? No jak?! Czy to w ogóle  realne bez łamania czyjegoś serca? Może i tak. Być może powinnam znów umrzeć? Nie no, nie przesadzajmy tego już nie chcę powtarzać. Zresztą jestem Nieśmiertelna.  Westchnęłam i leżąc na łóżku wpatrywałam się to w rybią tapetę, to w sufit.  W głowie kłębiły mi się różnorakie myśli.  Przymknęłam oczy, a chłodny wiatr z uchylonego okna  sprawiał mi delikatny powiew. Usłyszałam pukanie. Pewna, że to ktoś dobija się znów do mnie do pokoju zignorowałam to.  Gdy pukanie nie ustało schowałam głowę pod poduszkę i syknęłam, niczym wąż.  Pukanie ustało.  Nareszcie!  Zakryłam się kołdrą.  Byłam zmęczona, ponieważ dopiero parę minut temu znów odbierałam komuś  życie. Tym razem było to 9-letnia dziewczynka z Paragwaju.  Luisa, jak dobrze pamiętam. Mimo, że to było ledwie godzinę temu zmęczenie daje o sobie znać. Nagle poczułam czyjąś dłoń na osłoniętym kołdrą ramieniu.
-Kurde mówiłam, żebyście dali mi w końcu spokój! – Warknęłam.   Usłyszałam ledwie dosłyszalny chichot.  Warknęłam cicho. Dłoń tym razem próbowała ściągnąć, choć trochę ze mnie kołdrę.  Poczułam jak opuszki palców dotykają delikatnie mojej szyi. W tej samej chwili przez moje ciało przeszła niezliczona ilość emocji. Poczułam przy tym ostry, ale przyjemny dreszcz. 
CO ON TU DO CHOLERY ROBI?!  I w jaki sposób wlazł do mojego pokoju? To ja tu szukam sposobu na oddalenie się od niego, a ten mi tu wchodzi i swoim dotykiem sprawia przyjemność?! 
-Co tu robisz? – Zapytałam ostrożnie. Starałam się, aby nie usłyszał drgania w moim głosie. Chyba mi wyszło.  Boże jak to możliwe, że zwykły człowiek tak  na mnie działa?
-Chciałem w końcu porozmawiać – Westchnął.  Odsłoniłam się tylko do wysokości szyi. Nie chciałam, aby oglądał mnie w piżamie.  Miałam wrażenie, że jego czekoladowe oczy przewiercają mnie na wylot.  Lekko wygięte usta sprawiały, że każda dziewczyna mogła stracić dla niego głowę.  Zauważyłam, że momentalnie jego twarz stężała i stała się bardziej zestresowana. Przełknął ślinę i westchnął.
-Muszę ci coś wyznać – Zaczął. Doskonale wiedziałam do czego zmierzał. Najgorsze w tym wszystkim było to, że… chciałam to usłyszeć.
-Co? –  Chciałam, aby w końcu to wydusił to z siebie. Westchnął głęboko i nieco się rozluźnił. Przez chwilę wyglądał, jakby zbierał słowa. Naprawdę? Tak ciężko to powiedzieć?! Usiadłam na łóżku, nadal kryjąc się pod kołderką. Co prawda nie była jakaś kusa, ale wstydziłam się trochę.
-Kocham cię – Wydukał w końcu. No ileż można czekać?!  Spuścił wzrok zawstydzony. Boże, czy on musi być taki uroczy?!   Zerknęłam na jego wargi.  Nie wiem, jak długo trwała ta cisza, ale chyba był zawiedziony tym ,że nie zareagowałam. No, a co on myślał że wyzna mi miłość i rzucę się mu w ramiona? Z wielką chęcią! Miałam ochotę rzucić się na niego jak jakaś idiotka i już nigdy go nie puszczać. Co się ze mną dzieję?!  Wstał powoli z mojego łóżka i ruszył w stronę otwartego okna. Aha, to tak wlazł tu ten spryciarz! 
-Chyba, to wszystko co chciałem ci powiedzieć – Dodał smutny. Szybko Alex zrób coś, zanim ucieknie!, krzyczało moje serce.  Zerwałam się z łóżka. Miałam na sobie tylko zieloną piżamę składającą się z bluzki na ramiączkach i krótkich spodenek. Teraz wstyd był najmniej znaczącym uczuciem.  Podbiegłam do niego, pociągnęłam za rękę i odwróciłam do siebie. Spojrzał na mnie zdziwiony, jednak w jego oczach zobaczyłam nadzieję. Nie panowałam nad samą sobą.
-Ja też cię kocham – Wyszeptałam. Ręce położyłam na jego karku i przyciągnęłam go jeszcze bardziej do siebie. Musiałam dodatkowo stanąć na palcach, bo był wysoki. Pocałowałam go. Z początku nie odwzajemniał pocałunku, zaskoczony najpewniej. Po chwili z uśmiechem zrobił to. Oddał pocałunek. Jego ręce oplotły mnie w talii, przyciągając jeszcze bliżej. Jego idealne wargi wygięły się ku górze. Ileż bym dała, aby poczuć ten smak. Jedną dłonią nadal obejmowałam go za kark drugą zaś ułożyłam na wysokości jego serca. Czułam jak mocno bije. W rytm zgodny z moim. Jedyną rzecz, o której teraz myślałam był on. Poza tym próbowałam sobie wyobrazić jakie są jego wargi. Miękkie, lekko przyschnięte, delikatne? Nie wiedziałam ,ale wyobraziłam je sobie tak jakbym chciała.  To było jedynym minusem tego wszystkiego. To, że go nie czułam. Jego ramion oplatających mnie z czułością w talii, jego warg sunących po moich ustach, jego ciepłego oddechu ogrzewającego moją skórę, jego miękkich włosów w które wplatałam palce.  Nikt nie ogarnie jakie to straszne uczucie, wiedzieć że ktoś na kim ci zależy dotyka cię, a ty nie czujesz tej przyjemności. Oczywiście pod względem fizycznym. Wewnętrznie wszystko zdaje się takie silne, mocne, trochę bolesne, przyjemne.  Czy tym jest miłość?  Być może przedobrzam, ale takie są moje odczucia.
 Nie wiem jak długo trwaliśmy tak. Nie obchodziło mnie to. Pragnęłam tylko jednego:  miłości Daniela!   



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wreszcie jest kolejny rozdział! Musze przyznać, że dość szybko się z nim uwinęłam.
No i jest moje Daniex w końcu razem. Nawet  nie macie pojęcia ile czasu zajęło mi wymyślenie sposobu zeswatania ich, ale widać Justin się przydał :) Mam nadzieję, że się podoba :D

wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział 14 "Łamane serce"



*Alexandra*

       Gdy się odwróciłam zobaczyłam… mój pokój. Spojrzałam ponownie na gryf gitary. Znajdowały się na niej tylko moje palce.  Z głośnym jękiem opadłam na łóżko.
-Co się ze mną dzieję?! – Zapytałam samą siebie. Ułożyłam się w pozycji embrionalnej i toczyłam po łóżku. To już się robi chore! Ta moja obsesja na Jego punkcie. Próbuje zapomnieć, ale nie,  zawsze coś mi o nim przypomina.  Szybko zerwałam się z łóżka i zaczęłam zbierać wszystkie zdjęcia, na których znajdował się Daniel.   Musiałam zrobić wszystko co się dało. Ja nie mogę z nim być! Już całując się naruszyliśmy pewne zasady panujące między naszymi Światami ,a co dopiero by było, gdybyśmy zaczęli się spotykać.  Gdy wreszcie uporałam się ze zdjęciami ułożyłam stosik obok łóżka. Okej, wiem że nie powinnam tego robić, ale jestem zmuszona.  Zamrugałam szybko kilkakrotnie i po chwili stos  zapłonął błękitnym płomieniem.  Oczywiście nic oprócz paleniska nie zostało naruszone. Po Kiku sekundach znów zamrugałam i ognisko zgasło. Na podłodze leżała tylko sterta czarnego pyłu.  Spojrzałam na okno. Otworzyło się, a mocny powiew wiatru wywiał pozostałości po zdjęciach.  Gdy już nic nie zostało  spojrzawszy na okno, zamknęłam je.   Rzuciłam się na łóżko, a przez głowę przelatywało mi tysiące myśli.

*Daniel*

    Wiem, że powinienem pójść do niej już dawno, ale nie mogę.  Boje się. Nie tylko tego Chase’a, ale tego jak Ona zareaguje. A co jeśli nie będzie chciała ze mną być? Zniszczę naszą przyjaźń, a to było by jeszcze gorsze. A co jeżeli nadal czuje coś do byłego? Niby mówiła, że nie ale mogła przecież skłamać, żeby nie sprawić mi przykrości. Była do tego zdolna.
Ale to tak cholernie boli. Czuje się jakby ktoś wbijał mi tysiące szpilek w serce i bawił się nimi. Nigdy nie sądziłem ,że można kochać kogoś tak mocno, a jednocześnie nie być z tym kimś. Moje życie jest głupie!  JA JESTEM GŁUPI!  Jak tak dalej pójdzie, będę gościem na jej ślubie, w najlepszym przypadku świadkiem.  Zacząłem uderzać sobie poduszką o głowę, kiedy usłyszałem głos mojego durnego, starszego brata.
-Co złego zrobiła ci ta poduszka, że tak ją maltretujesz? – Zapytał rozbawiony. Rzuciłem mu jedynie groźnie spojrzenie, po czym znów zatopiłem twarz w poduszce.  Poczułem  jak łóżko się lekko ugina, pod ciężarem Justina. Jak mi się pięknie zrymowało. Położył dłoń na moim ramieniu i poklepał ją lekko.
-Mówię ci odpuść ją sobie, ona nie jest dla ciebie.
Spojrzałem na niego jak na idiotę.
-Łatwo ci mówić – Stwierdziłem – ty sobie skaczesz z kwiatka na kwiatek i nie umiesz  się ustatkować – Warknąłem.
Justin przekręcił oczami. Poczułem jak unosi swoje ciało z mojego łóżka. 
-Zresztą rób jak chcesz – Usłyszałem jedynie zatrzaskiwane drzwi. 
-Wal się! – Krzyknąłem za nim. Wziąłem z półki telefon. Na początku wybrałem Jej numer, jednak widząc  zdjęcie twarzy Alex zrezygnowałem i włączyłem galerię zdjęć.  Każde kolejne zdjęcie sprawiało mi palący ból wewnątrz.   Poczułem w głębi duchotę i wpadłem na głupi pomysł  Ubrałem bluzę i wymknąłem się z pokoju na  dół. Tam założyłem buty i wyszedłem z domu.  Ruszyłem w kierunki plaży, którą nazwałem: „Naszą” . Ten skrawek ziemi był dla mnie jeszcze bardziej wyjątkowy.  Kilka razy widziałem ją tam, ale nie podchodziłem.  Jedynie obserwowałem jej drobne ciałko.  Tym razem szedłem tam z nadzieją, że znów ją ujrzę i wreszcie powiem jej całą prawdę.  Na miejsce dotarłem w paręnaście minut. Gdy zbliżyłem się… zauważyłem ją. Już miałem ruszyć dalej kiedy usłyszałem jeszcze czyjś głos. Wychyliłem się lekko zza zasłony drzew , tak aby mnie nie zauważyli. Z początku nie rozpoznałem drugiej postaci, gdyż siedziała do mnie tyłem. Nagle chłopak usiadł bokiem i wtedy zaparło mi dech w piersiach. Schowałem się pomiędzy drzewa i najciszej oraz najszybciej jak potrafiłem  uciekłem z tego miejsca. Poczułem piekące łzy w oczach.  Jak on tak mógł?! Wiedział, że zakochałem się w niej!  Przynajmniej teraz wiem, dlaczego ciągle powtarzał, że „ona nie jest dla mnie”. Justin chciał mieć ją dla siebie!
 Do domu wbiegłem szybko, bez namysłu rzucając się w stronę drzwi mojego pokoju. Tam dopiero osunąłem się na drzwiach. Palące uczucie w moim sercu pogłębiło się i wypalało je doszczętnie.  Że Justin mnie oszukał jestem jeszcze w stanie zrozumieć. Ale Alex?! Nie chciałem w to wierzyć. Pragnąłem, aby to wszystko stało się tylko złudnym snem.

*Justin*

-Ale to nie moja wina, że jestem anielicą i przyciągam do siebie śmiertelników – Syknęła blondynka. Westchnąłem.
-No, ale nie możesz zrobić czegoś aby go do siebie zniechęcić? – Zapytałem głupio. Chociaż i tak znałem odpowiedź na to pytanie. Jasne, że nie. Ona jest aniołem, a śmiertelnicy bezmyślnie w takich się zakochują.
Alex spojrzała na mnie jak na idiotę. Oparłem się o skałę i głęboko odetchnąłem. Przez moment miałem wrażenie, że widzę kogoś w krzakach. Pewnie to moja wyobraźnia.
-I tak musisz coś z tym zrobić – Powiedziałem spokojnie.
-Wiem ,wiem – Westchnęła i mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem.  Przez chwilę nastąpiła między nami głucha cisza, a jedynymi dźwiękami były owady i szum Pacyfiku.
-Tylko nie mogę zrozumieć jednej rzeczy – Odezwałem się po chwili – dlaczego, akurat jemu tak odbiło?
Dziewczyna odchrząknęła.  Wyprostowałem się zmrużyłem powieki  i powiedziałem z bezsensowną nutą nadziei:
-Błagam powiedz, że wy nie… - Zacząłem. Ponownie odchrząknęła, dając mi tym samym odpowiedź twierdząco. Jęknąłem.
-Kurde, czy ty nie wiesz co się dzieje gdy Anioł pocałuje człowieka?! – Uniosłem się.
-Wiem, ale w takiej sytuacji nie myśli się racjonalnie!
Wziąłem głęboki oddech.
-Okej jeden pocałunek nic jeszcze nie znaczy. Spojrzała  na mnie wymownie. Schowałem twarz w dłoniach, po czym wstałem i zacząłem uderzać głową o ścianę skalną za nami.   
-No to już pozamiatane! – Syknąłem. Alexandra rzuciła coś jeszcze w innym języku, po czym wypuściła czarne skrzydła i odleciała. Po pewnym czasie zrobiłem to samo.  Jak można być takim tumanem. Przecież jedna z ważniejszych zasad brzmi:

„Jeżeli anioł [niezależnie jakiej maści] złoży na człowieka ustach pocałunek Ten staje się jego własnością…”

Oczywiście ta własność to nie tak dosłownie, ale wiecie o co chodzi.
Wleciałem do pokoju i od razu rzuciłem się na łóżko. Wstałem dopiero południem.  Na dole tata krzątał się po kuchni, a Daniel jadł śniadanie. Gdy pojawiłem się w progu młodszy brat posłał mi mordercze spojrzenie, zaś tata podał miskę płatków.
-Cały ranek jest taki naburmuszony – Szepnął mi do ucha ojciec. Wzruszyłem tylko ramionami i zacząłem jeść.
Kolejne godziny nie różniły się od siebie. Daniel cały dzień był wkurzony, a tata latał po całym domu szukając wszystkiego.  Wieczorem, gdy tata wyszedł na zakupy próbowałem dowiedzieć się o co chodzi Danemu, ale nie odpowiedział, zamiast tego ruszył w stronę schodów. A ja za nim.  Chwyciłem go za łokieć, ale wyrwał mi się. Wkurzony obróciłem go na czubku schodów twarzą do siebie.
-Kurna powiesz wreszcie o co ci chodzi?! – Warknąłem. Spojrzał na mnie ze wściekłością.
-O to, ze jesteś zdradzieckim chujem! – Odwarknął mi i poczułem jego lichą pięść na swoim brzuchu...


-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Tak wreszcie po tylu miesiącach jest! Słaby, ale jest XD Nie mam czasu na poprawki, więc wszelkich zmian dokonam jutro. Liczę na komentarze i szczere opinie!