Jej! Ale się cieszę, bloga ma już ponad 2000 wyświetleń! Dziękuje wam wszystkim bardzo serdecznie i zapraszam do kontynuacji lektury mojego bloga. A przy temacie lektur co teraz czytacie do szkoły? Ja mam "Kamienie na szaniec". A wy?
Post krótki, ale na temat :D
czwartek, 21 listopada 2013
środa, 20 listopada 2013
Nowy wygląd bloga
Jak widać zmieniłam nie co wygląd bloga. Mam nadzieję, że dzięki temu będzie on bardziej czytelny i wyraźny. Zapraszam do czytania, komentowania i dodawania do obserwowanych (odwdzięczam się). i jeszcze raz zapraszam na:
I chciałabym jeszcze poprosić was o głosy na:
Każdy może oddać max. 3 głosy (na jedno)!
Z góry dziękuje i przepraszam za spam :D
sobota, 2 listopada 2013
Rozdział 12 "Cienie, nie są dobre"
*Alexandra*
-Dajesz młody, lecisz! – Krzyczałam na Dylana. Cóż poprosił
mnie, abym pomogła mu w opanowaniu anielskich mocy, to mu pomagam. Zaczynamy od
najprostszych rzeczy. Na rozgrzewkę
latanie. Jesteśmy na opuszczonej plaży, i nie wiem czemu ale mam wrażenie że
mimo iż ostatnio spotkałam tu Danego, tym
razem go nie będzie. A propos od
naszego ostatniego spotkania minęły już 3 dni i szczerze powiedziawszy…
OSZALEJE! Prawda jest taka, że nie wiem
kto powinien zrobić kolejny krok. Próbowałam do niego zadzwonić kilka razy, ale
nie dawałam rady. Wybierałam jego numer,
ale widząc jego zdjęcie odbierało mi siły. Przyznam szczerze, że źle wysypiam
od tamtego czasu.
-Szczerze cię nienawidzę! – Usłyszałam głos Dylana,
zaśmiałam się. – jak długo jeszcze mnie będziesz męczyć?! – Krzyknął.
Spojrzałam na nadgarstek ,na którym powinien być zegarek, ale go nie było.
-Tak jeszcze z kwadrans – Powiedziałam. Tę jęknął. Wracając,
ja cierpię coraz bardziej, choć wiem że tak nie powinno być i do niczego nie
powinno dojść. Że nie powinnam, nic do niego czuć. Jednakże to silniejsze ode
mnie. Serce drze się o wiele głośniej
niż rozum. Nawet myślałam, nad tym czy warto by było stracić skrzydła dla
miłości. Tak, czy owak chciałam go.
Chciałam jeszcze raz poczuć smak jego ust, spojrzeć w jego czekoladowe oczy i
wtulić się w jego ciepłe ciało.
-Halo! – Usłyszałam wrzask Dylana w uchu i dopiero wtedy się
ocknęłam.
-Co? Co? Jak? -
Mówiłam zdezorientowana.
-Minęło już te 15 minut, a ty w transie – Powiedział i
zrobił dziwną, niby rozmarzoną minę. Ja tak wyglądam?
-Dobra, dobra, to teraz… - I tak zaczęła się męczarnia
Dylana. Po jakiś 3 godzinach
skończyliśmy. Dylek co chwilę mówił, jak to mnie nienawidzi. W domu byłam koło
4 po południu. Szybko wbiegłam do pokoju
i się zamknęłam w nim. Wzięłam zeszyt, coś do pisania i zaczęłam pisać to co mi
do głowy wpadło. Słowo po słowie. Tak, przyznam że ostatnio złapała mnie wena
twórcza i zaczęłam pisać. Ni to pięknie, ni ładne . Takie moje szkice tekstów.
Co chwila zmazywałam coś. Tu to się nie rymuje z tym, tu to nie pasuje do
przekazu itd. Dystans, tak brzmiało jedno ze słów w piosence. Może właśnie to on
mi jest potrzebny. Dystans. Tak musze zacząć trzymać Daniela na dystans, bo
inaczej to się może źle skończyć. Wiem, że pewnie w jego obecności będzie to
trudne, ale muszę dać jakoś radę i utrzymywać go na dystans. Jezu ile ja razy
powtórzyłam dystans. Oj, no i znowu!
Zjechałam po
poręczy schodów na dół. Większości nie było, pewnie pilnują swoich
podopiecznych. W salonie siedzieli tylko Seba i Chase. Zignorowałam ich i szybko pobiegłam do
kuchni. Wyjęłam z lodówki jabłko i wróciłam do pokoju. Nudziło mi się więc, aby
zaspokoić nudę włączyłam laptopa. Jednej
rzeczy nie mogę zrozumieć. Prawda była taka, że za nim Kristian, czy tam Chase
przyjechał do nas tęskniłam za nim a gdy się pojawił wszystko prysło. Może to
przez to, że chwilę przed jego pojawieniem całowałam się z Danielem. Nie!
Alexis cicho siedź! Nie myśl o nim! I
jak ja mam zachować dystans? No jak?!
-No mała co tam? – Zapytała wchodząc do pokoju Diana.
-Bywało lepiej – Odpowiedziałam krótko nie unosząc głowy
spod urządzenia. Usiadła koło mnie na łóżku podpierając się łokciami.
-A ja głupia myślałam, że anioły to bezcielesne części bytu, które nie odczuwają żadnych uczuć –
Powiedziała luźno.
- No to się myliłaś. Jak widać nasze serca są skonstruowane na wzór ludzkich, a że
pozbawiono nas fizycznego odczuwania, nasze serca potrafią kochać o wiele
bardziej. Również dlatego, że jesteśmy aniołami więc zostaliśmy obdarzeni dodatkowym
miejsce dla ludzi, przez których jesteśmy otoczeni.
-Po pierwsze: ciekawe skąd to ściągnęłaś? Z jakiejś książki?
A po drugie: przyznałaś się, że go kochasz! – Wykrzyknęła radośnie i zaczęła
skakać jak małe dziecko po pokoju nucąc dźwięcznie.
-Al się zakochała, Al
się zakochała! Do pokoju wszedł David, który widząc szarże brunetki dołączył
się do niej.
-A w kim? – Zapytał ciekawy.
-Nie! –Wskazałam palcem na Di, aby nie powiedziała.
-W blondasku – Powiedziała, a ja uderzyłam głową w
klawiaturę laptopa.
-Uuuu Daniex! – Powiedział Dave po czym zaczął nucić razem z
czarnulką.
-Pogięło was! – Powiedziałam. Wstałam z łóżka, po czym
wypchnęłam ich z pokoju zostając sam na sam z myślami. Usiadłam opierając się o drzwi i odetchnęłam
głęboko. I co dalej Alex, i co dalej?
*Diana*
Alex wypchnęła mnie i
Davida z pokoju.
-A teraz o co chodzi? – Zapytał, bo nie był świadomy całej
sytuacji dotyczącej Daniex tak jak ja.
-Długo, by opowiadać – Przewróciłam oczami – całowali się,
zakochali w sobie jak sądzę z wzajemnością. Ale związek jest nie możliwy.
Mówiąc w skrócie. David uniósł ręce w geście kapitulacji.
-Okey, nie chcę być częścią tego romansidła – Powiedział –
ale lepiej nie mówić o tym Chase’owi. Kiwnęłam twierdząco głową. „Na to
już trochę za późno” usłyszałam w głowie jego głos. Ups, powiedzieliśmy
równocześnie z David’em. Najwyraźniej do niego też przemówił. Mimo, że
spodziewałam się iż głos Chase’a będzie zdenerwowany, był on raczej zdołowany.
Trochę dziwnie mi to pomyśleć, po tym wszystkim jak ją skrzywdził. Ale czy to
możliwe, że on nadal ją kocha? Czy to
możliwe, że Krystian, nie Chase nadal kocha tę część naszej Alexandry, którą
kiedyś była. Czy on nie pogodził się tak łatwo jak nam się zdawało z jej
śmiercią? W sumie to nie wiemy co się
stało po naszej śmierci (jak to brzmi) z naszymi znajomymi. Więc ciężko
powiedzieć, czy Krystian tak naprawdę nie płakał po nocach z tęsknoty za nią.
-Można to sprawdzić – Powiedział David. Spiorunowałam go
wzrokiem, za czytanie mi w myślach. Skulił się lekko. Ale miał rację, jest
sposób żeby sprawdzić co działo się z naszym kolegą kilka miesięcy temu. Cienie. Są to stwory, które mogą pokazać
nam wybrany moment z przeszłości.
-To co idziemy? – Zapytał. Kiwnęłam twierdząco głową.
Zeszliśmy na dół i chwytając kurtki wyszliśmy z domu. Poszliśmy do lasku
nieopodal naszego domu.
-Dobra, a wiesz jak się je wywołuje?
-Pamiętam, że z Leną coś o nich czytałyśmy. Musimy się
skupić, na tym co Cień ma nam przekazać.
Skupmy się na dniu, w którym Krystian dowiedział się o jej śmierci.
David przytaknął głową. Oboje przymknęliśmy oczy i w skupieniu myśleliśmy o
tamtym feralnym dniu. Zaczął wiać silny wiatr, jednak nie ruszyłam się. Nagle poczułam, że coś przygniata mnie do
ziemi, a chwilę później usłyszałam świst.
Otworzyłam oczy. David ochronił mnie swoim ciałem. Przed nami leżała
posrebrzana emitująca strzała. Chłopak
zszedł ze mnie i mogliśmy się obrócić. Za nami stał jakiś chłopak. Na oko w
naszym wieku. W ręku trzymał napięty łuk z emitującą jaskrawym światłem
strzałą. Wycelował ją prosto w nas. Odruchowo cofnęliśmy się.
-No siemka aniołki, co tam? – Powiedział chrypliwym głosem.
Rozprostowałam plecy i z napiętych ramion wypuściłam moje śnieżno białe
skrzydła, które delikatnie rozerwały moją bluzkę i kurtkę. David, zrobił to samo w ślad za mną.
-Nie próbuj nic zrobić, nawet nie wiesz z kim zadzierasz –
Powiedziałam drżącym głosem. Chłopak prychnął, dopiero gdy zbliżył się do nas jeszcze
bardziej zobaczyłam jego szare skrzydła. Demon. Tak pamiętam, że Alexis kiedyś
mi mówiła że demony w ludzkiej postaci mogą mieć skrzydła. Szare, poszarpane
skrzydła.
-Jakieś ostatnie życzenie? – Zapytał, gdy cofaliśmy się
ilekroć on robił krok ku nam. To nasz koniec. Czy tak mam po raz kolejny
zginąć?! Nie chcę znowu umierać. Ale
zaraz, przecież ja jestem nieśmiertelna! Chociaż, z drugiej strony te strzały nie
wyglądały na zwykłe. Poczułam jak
przerażony równie jak ja David, ściska mój nadgarstek.
-Assasin’s Creed! –
Usłyszeliśmy znajomy nam głos i po chwili chłopak leżał przygnieciony na
ziemi. Alex zeszła z niego. Gdy wstał zdezorientowany zaczęła okładać go
pięściami, a on nie umiał się bronić.
Gdy znów leżał na ziemi, a Alex wycelowała stojąc nad nim jego własną
broń zaczął błagać o litość.
-Nie błagam, daruj mi! – Mówił błagalnie – działam na
zlecenie!
-Kto cię przysłał? – Wysyczała.
-Ja nie mogę powiedzieć - Alex wycelowała strzałę w jego
klatkę piersiową.
-Dobra to był… - Przerwał. Dziewczyna spojrzała na niego
magnetycznymi oczami i chłopak zaczął płakać… krwią.
-Mów! – Wysyczała.
-Dayamon – Powiedział i to były jego ostatnie słowa, zanim
anielica wbiła srebrzystą strzałę w jego klatkę piersiową.
----------------------------------------------------------------------------------
Haha, jest wreszcie 12 rozdział. Może trochę krótki, ale przynajmniej miałam pomysł.
Czytasz=Komentujesz
Subskrybuj:
Posty (Atom)