niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 4 "Nie warto rozpaczać, za dziewczynami..."



*Alexandra*
 Dryń…! Usłyszałam to cholerstwo zwane potocznie budzikiem. Niechętnie wygramoliłam się z łóżka i poszłam do swej Krainy Piękna, zwanej przez innych łazienką. Zamoczyłam twarz w zimnej wodzie i od razu wróciła, chęć do dalszego działania.  Przebrałam się w bluzkę w kratę, do tego biało czarne rurki i trampki. Włosy szybko rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone.  Zbiegłam na dół, gdzie już była Diana, Seba i Ogórek.
-Czeeeeść- przedłużyli chłopaki
-No sieeeeema- zażartowałam z nich. Zaczęłam jeść kanapkę, chwilę później pojawił się David, którego Głupi i głupszy powitali tak samo jak mnie.
-Powiem tylko cześć i bez komentarza- odpowiedział Dave (tak go przezywaliśmy).
-A Śpiąca, dalej śpi- zapytał Dave po chwili. Ja i chłopaki popatrzyliśmy po sobie, a chwilę później staliśmy już pod jej drzwiami. Najpierw grzecznie zapukaliśmy, a potem coraz głośniej. Po kilku próbach tak walnęłam drzwi, że o mało z zawiasów nie wypadły.
-Ty tych drzwi nie rozwal - powiedział  Seba, na którego ksywki jeszcze nie miałam.
-Oj tam, oj tam. Lena!- krzyknęłam. Nikt nie odpowiedział, nacisnęłam klamkę drzwi  były otwarte weszliśmy do jej pokoju. Ale jej tam nie było.
-Może już poszła?- zaproponowałam
-Albo siedzi pod prysznicem- zaśmiał się Ogórek.
-Światło się nie świeci- oznajmiłam.

-To chyba poszła- wróciliśmy do kuchni po wypowiedzi Davida. Mieliśmy jeszcze czas, więc usiedliśmy w salonie i rozmawialiśmy o naszych szkołach.   Koło 8.00 zostałam sama w tym pięknym domu. To znaczy tęskniłam za dawnym życiem, ale to jak na razie nie było najgorsze.
 W szkole było nudno.  Choć samotna nie byłam.  Na chyba każdej przerwie ktoś ze  mną gadał, co w pewnym momencie stało się dość dokuczliwe, ale starałam się trzymać rękę na pulsie. Poznałam też kilka nie fajnych osób. Nie wprost, ale z opisów moich nowych kolegów i koleżanki wynika (nie liczę w to grono Dylana), że brat Daniela Justin, oraz jakaś blondi Jordan to ZUO w ludzkiej postaci. Widziałam ich, i szczerze nie dziwiłam się Danielowi, że mówi tak na swojego własnego brata.   

*Z perspektywy Daniela*
 Na każdej przerwie rozmawialiśmy z śliczną blondynką, to znaczy… eh nie ważne, po prostu ładna była. Ale i tak pewnie nic z tego by nie wyszło. Nie jestem  jak mój brat, który może mieć każdą dziewczynę „na zawołanie”.  W całym życie miałem może 2 dziewczyny i tylko jedną tak na serio – Kelly tyle że ona wyjechała, gdzieś daleko za granicę. Miałem wrażenie, że ona to zrobiła żeby ode mnie uciec.  Przykro mi było, ale nie rozpaczałem. Używałem zasady mojego brata: „Nie warto rozpaczać za dziewczynami, bo one zawsze odchodzą”.
Tylko ta Alex miała takie śliczne błękitne oczy i takie Ładne blond włosy.  Mimo, że była blondynką różniła się od Jordan. Ona była miła, sympatyczna i mądra, a Jordan to jej totalne przeciwieństwo. Nie żebym wierzył w stereotypy, ale w wypadku Jordan to jest akurat prawda że: „Blondynki są głupie” .  

-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Trochę krótki, ale jest :) Proszę o komentarze, a jeśli ktoś ma konto o dodawanie do obserwatorów! Chętnie się odwdzięczę!!! 

2 komentarze: